Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Lelewela: Sąsiad nas terroryzuje. Pomóżcie!

Alek Radomski
Archiwum
Od nieprzestrzegania ciszy nocnej, przez zwykłe zaczepki słowne po napaść na 12-latka. Jak mówią sąsiedzi Kamila Cz. ten dwudziestoparolatek notorycznie terroryzuje okolicę ulicy Lelewela w Słupsku.

W sobotę zięć chciał przepakować samochód, kiedy pan Cz. nagle wyskoczył bez powodu i zaczął się awanturować - mówi nasz czytelnik. - Trafił na większego od siebie, więc nie poszło mu tak łatwo jak ostatnio, kiedy napadł na 12-letniego chłopca. Z interwencją przyjechała wezwana policja. Zresztą nie pierwszy raz. Funkcjonariusze bywają tu często.

Nasz czytelnik twierdzi, że podobnie jak reszta mieszkańców ulicy boi się o siebie i swoje mienie. Sąsiad jest po prostu nieobliczalny.

- Policja, choć przyjeżdża, pomaga niewiele, bo tak na prawdę niewiele może - dodaje nasz czytelnik. - Zanim cokolwiek zrobią, muszą wypisać stos papierów. Jeśli nam w końcu nie pomogą, to sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Taka sytuacja trwa już rok, czyli od momentu, kiedy ten pan wrócił do domu z więzienia.

Jak informuje policja, właśnie skończył się mu nadzór kuratorski.

Nad bezrobotnym bez prawa do zasiłku czuwa teraz Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie. Mężczyzna pobiera zasiłek. Ma 230 zł.

- Ma też założoną niebieską kartę. Jest również dłużnikiem alimentacyjnym - mówi Mariola Rynkiewicz-Gończ, szewfowa MOPR. - Mamy podejrzenia, że używa przemocy wobec matki i małoletnich sióstr. Jego sprawą zajmie się zespół interdyscyplinarny.

Choć mieszkaniec bloku przy Lelewela twierdzi, że policja była wzywana z powodu K. Cz. wielokrotnie, ta może udokumentować jedynie sześć przypadków wezwań od stycznia tego roku.

- Pięć z nich dotyczyło bezpośrednio zakłócania ciszy nocnej przez matkę pana Cz. Raz w połowie lipca interweniowaliśmy w jego sprawie, kiedy zaczepiał sąsiadów - mówi Wojciech Bugiel, rzecznik słupskiej policji. - Dzielnicowy w poniedziałek otrzymał kolejny anonimowy sygnał w jego sprawie. Był na miejscu, interweniował, rozmawiał z mężczyzną, który obiecał poprawę. Jednak póki nie mamy oficjalnych, cywilnych zgłoszeń od osób poszkodowanych, nie możemy nic więcej zrobić. Oczywiście bacznie się przyglądamy całej sprawie. Liczymy, że któryś z sąsiadów zdecyduje się złożyć oficjalną skargę. Wówczas podejmiemy działania procesowe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza