Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Napad na pocztę w Słupsku. Nowe fakty (zdjęcia)

Zbigniew Marecki
W punkcie Poczty Polskiej przy ulicy Królowej Jadwigi 1 w Słupsku doszło do rozboju. Na miejscu pracują policyjni technicy i zabezpieczają ślady przestępstwa.
W punkcie Poczty Polskiej przy ulicy Królowej Jadwigi 1 w Słupsku doszło do rozboju. Na miejscu pracują policyjni technicy i zabezpieczają ślady przestępstwa. Łukasz Capar
Większość mieszkańców wieżowca przy ul. Królowej Jadwigi 1 w Słupsku, gdzie w środę przed godz. 18 dokonano napadu, nawet nie zauważyła, że coś się stało. Policja także jeszcze nie chce mówić o szczegółach.
Napad na poczte przy ulicy Królowej Jadwigi

Napad na pocztę przy ulicy Królowej Jadwigi

Tylko działania techników policyjnych wewnątrz rozświetlonej siedziby agencji Poczty Polskiej wskazują, że coś się wydarzyło.

Gdy po sygnale internauty pojawiliśmy się po godz. 19.30 na miejscu zdarzenia, drzwi wejściowe do agencji Poczty Polskiej były zamknięte. Okna były zasłonięte żaluzjami. Tylko przez szklane drzwi było widać, że w środku świeci się światło i że po pomieszczeniu kręcą się technicy policyjni, którzy zbierali ślady z kluczy wiszących w zamku po wewnętrznej stronie drzwi.

Robili także sporo zdjęć, o czym świadczyły rozbłyskujące flesze.

- O, prasa jest już na miejscu. Nie udzielamy żadnych informacji - powiedział mężczyzna, który wyszedł z pomieszczenia agencji i wsiadł do samochodu pocztowego.

Wokół było dosyć ciemno. Mieszkańcy wieżowca już nie wychodzili na dwór. Tylko grupa wyrostków rozmawiała między sobą.

- My niczego nie widzieliśmy. Nic nie było widać - usłyszeliśmy od nich, gdy zapytaliśmy, czy nie byli świadkami zdarzenia.

Natomiast w pobliskim markecie Sano o napadzie na pocztę rozmawiały ze sobą klientki tego sklepu. Z ich rozmowy wynikało, że w momencie napadu w środku agencji była tylko jedna pracownica.

- Podobno zabrano jej sporo pieniędzy - powiedziała jedna z kobiet.

Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji był bardzo oszczędny w słowach. Potwierdził jedynie,że sprawa jest badana pod kątem rozboju. Przyznał, że w momencie napadu w agencji była tylko jedna pracownica. Powiedział, że policja dopiero ustala, ilu było napastników.

- Jest za wcześnie, aby mówić o szczegółach - uciął rozmowę, gdy zapytaliśmy, ile pieniędzy ukradziono.

Na wszelki wypadek sprawdziliśmy, czy na miejsce napadu nie wzywano karetki pogotowia, bo usłyszeliśmy sugestię, że pracownicy poczty coś się stało w czasie napadu. Okazało się, że na miejsce zdarzenia pogotowia ratunkowego nie wzywano.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza