Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Nie możemy wyręczać rodziców

Rozmawiała: Katarzyna Prześnicka
Rozmowa z ksiądzem Ryszardem Ryngwelskim, dyrektorem Wydziału Katechetycznego Kurii Biskupiej diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej

- Pewien czytelnik zwrócił mi uwagę, że szczególną rolę w zapobieganiu przemocy w szkole mają do spełnienia katecheci. Jego zdaniem, za dużo zajmują się uczeniem, a za mało
- wychowywaniem. Zgadza się ksiądz z tą opinią?
- Największą rolę w wychowaniu dzieci odgrywa rodzina. Dopiero kiedy nie może sprostać temu zadaniu, potrzebna jest pomoc szkoły, Kościoła, instytucji i organizacji. Ale i one mają ją wspierać, a nie wyręczać! Tymczasem rodziny z różnych powodów nie radzą sobie z wychowaniem. Pewna pani prosiła mnie o pomoc w załatwieniu prowadzonej przez siostry szkoły z internatem dla pięcioletniej córeczki, "bo ona sobie z nią nie radzi". Zapytałem: skoro nie radzi sobie teraz, to co będzie później?
- Czy szkolny katecheta jest w stanie pomóc dziecku, które nie może znaleźć porozumienia z własną rodziną, a gry komputerowe i media podsuwają mu prawie same negatywne wzorce zachowania?
- Każdy nauczyciel religii, osoba duchowna, czy świecka, ma przygotowanie pedagogiczne, znajomość człowieka, wiedzę o rozwiązywaniu pewnych problemów. Wielu katechetów mówi, że uczniowie przychodzą do nich zwierzyć się z kłopotów, o których nie powiedzieliby wychowawcy. Jeśli osobowość katechety jest mocna, wyrazista - przychodzą do niego po wsparcie i dzieci, i nauczyciele.
- Generalnie katecheci są traktowani przez uczniów lepiej, czy gorzej niż reszta grona pedagogicznego?
- Podobnie. Kiedyś osoba duchowna w otoczeniu tonowała pewne niewłaściwe zachowania, dzisiaj jest różnie: jedni ją szanują, dla innych, przeciwnie, szata duchowna dodatkowo prowokuje. Najczęściej jest to projekcja nieprzychylnych duchowieństwu postaw rodziny, środowiska. Także usprawiedliwienie własnego postępowania: jeśli na przykład w domu ucznia jest alkohol, narkotyki, agresja, to ksiądz, który mówi, że są one złe, staje się wyrzutem sumienia. Czasami agresja w stosunku do katechety wręcz nobilituje ucznia w jego otoczeniu, potwierdza jego "odwagę".
- Jaką najgorszą rzecz zrobili uczniowie katechecie z naszej diecezji?
- Kilka lat temu, w przeddzień Bożego Narodzenia, powiesili mu na choince w szkole prezerwatywy. Katecheta - był to ksiądz, nie osoba świecka - przeżył wstrząs; nie mógł się przełamać, żeby wrócić do pracy z tą grupą.
- Czymś się naraził tym uczniom? Źle ich traktował?
- Nie odstępował od przyjętych standardów.
- Wrócił do uczenia dzieci?
- Tak, po krótkim odpoczynku. Od konkretnego człowieka zależy, czy tego typu prowokacje są dla niego przekreśleniem dotychczasowej pracy z uczniami, całego życiowego dorobku, czy też skłaniają go do wyciągnięcia wniosków, są wyzwaniem, które podejmuje. Jako przykład podam sytuację z lekcji religii w drugiej czy trzeciej klasie gimnazjum, kiedy uczniowie przyczepili na tablicy zdjęcie nagiej pani i obserwowali, jak się katecheta zachowa. Bez słowa zdjął rysunek i podarł go nad koszem na jak najdrobniejsze kawałeczki. Napisał na tablicy takie słowa jak "ciało", "matka", "kobieta", "siostra" i zapytał, kto chciałby, żeby jego mamę, siostrę czy ciocię fotografować w ten sposób. W klasie panowała całkowita cisza - a ksiądz mówił, że każdą, nawet najpiękniejszą, wspaniałą rzecz można wykpić prezentując ją w ten sposób. Cisza była coraz głębsza. Później mówił mi, że była to jedna z lepszych lekcji, jakie poprowadził...
- Bywa, że zgłasza się do księdza katecheta i mówi: "mam dość, nie będę uczył!"?
- Bywa.
- I co wtedy?
- Rozmawiamy - właściwie to ja bardziej słucham - niezależnie od tego, czy to osoba duchowna, czy świecka. Analizujemy sytuację, szukamy rozwiązania problemu. Czasem takiej osobie pomaga samo to, że może się wyżalić. Czasem potrzebna jest rozmowa z proboszczem, ze szkołą - żeby poznać obraz sprawy ze wszystkich stron. Pięć-sześć razy w roku odbywają się spotkania formacyjne dla katechetów, podczas których rozmawiamy o bieżących problemach. Osoby uczące religii uczestniczą w szkoleniach i warsztatach metodycznych, oraz - w sferze typowo religijnej - trzydniowych rekolekcjach dla katechetów.
- A na jakie zachowania katechetów skarżą się księdzu rodzice uczniów?
- Najczęściej chodzi o problemy wynikające z ludzkiej natury
- różnic charakteru, kłopotów ze znalezieniem się w grupie. Bywa, że katecheta przecenia swoje umiejętności, podkreśla swoją wyjątkową wartość. Ale zdarzają się też zarzuty absurdalne: kilka lat temu pewna mama miała pretensję, że katecheta nazwał dzieci owieczkami - w czym nie widzę nic nagannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza