Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Niepełnosprawne dzieci czekają godzinami na busa

Andrzej Gurba [email protected]
Niepełnosprawne dzieci czekają godzinami na busa.
Niepełnosprawne dzieci czekają godzinami na busa. sxc.hu
- Miastecki urząd kupił zbyt małego busa do przewozu naszych dzieci. Są one wożone na raty i muszą czekać w szkole 1,5 godziny - skarżą się rodzice niepełnosprawnych uczniów.

- Jestem mamą niepełnosprawnego synka z autyzmem. Od września zaczął się uczyć w Kamnicy. Niestety, jest problem z dowozem i odwozem. Rano mój syn musi czekać w świetlicy około 40 minut, a po lekcjach około 1,5 godziny, bo dopiero po takim czasie przyjeżdża po niego bus. Ostatnio przyjechał do domu zapłakany i zmęczony. To dla nas bardzo trudna sytuacja - denerwuje się pani Magdalena z Miastka. W Kamnicy uczy się jeszcze dwójka dzieci autystycznych. Wszystkich niepełnosprawnych dowożonych uczniów jest dziesięcioro.

- Problem bierze się stąd, że burmistrz kupił busa do przewozu niepełnosprawnych osób za 130 tysięcy złotych, ale tylko z 6 miejscami dla dzieci. Stąd dowożenie i odwożenie dzieci jest na raty. W ubiegłym roku szkolnym nie było takiego problemu, bo były dwa samochody (przewozem dzieci zajmowała się prywatna firma - dop. autora). Burmistrz zamiast polepszyć sytuację, pogorszył ją - twierdzą rodzice, którzy byli już z interwencją w ratuszu. - Nic nie wskóraliśmy. Na chłopski rozum potrzebny jest albo większy bus, albo dwa małe - oznajmia pani Magdalena.

- Niestety, uczniom i rodzicom zafundowano duży stres. Gminny bus jest za mały, aby od razu zabrać wszystkie dzieci. Można było kupić większy. Ten problem gmina musi szybko rozwią-zać, bo z powodu komplikacji z dowożeniem i odwożeniem dzieci w szkole jest zła atmosfera, a to nie służy przede wszystkim dzieciom. W ubiegłym roku szkolnym tego problemu nie było - mówi Krystyna Hingst, dyrektor Szkoły Podstawowej w Kamnicy. Nie ukrywa, że to jej firma dowoziła dzieci dwoma busami (wygrała przetarg). - Z tego powodu jestem w niezręcznej sytuacji. Chcę jasno powiedzieć, że nie buntuję rodziców. Myślę, że gmina powinna ogłosić przetarg, aby drugi bus dowoził dzieci. Dla czystości sprawy, ja w nim nie wystartuję. W tej sprawie leży mi na sercu tylko dobro dzieci - oznajmia Hingst.
Jerzy Wójtowicz, naczelnik Wydziału Oświaty w Urzędzie Miejskim w Miastku, przyznaje, że w tym roku przywożenie i odwożenie dzieci odbywa się na raty.

- Gmina kupiła takiego busa, na jakiego było ją stać. Od początku września było tylko kilka dni, w których dzieci autystyczne musiały czekać w szkole, bo jechały drugim kursem. I nie było to 1,5 godziny, tylko krócej - twierdzi Wójtowicz. - Na początku roku szkolnego było trochę zamieszkania, ale ostatnio dzieci autystyczne jechały drugim, a nie pierwszym kursem, bo tak zarządziła pani dyrektor. My jesteśmy gotowi wozić je w pierwszej kolejności - oznajmia Wójtowicz. Dodajmy jednak, że wtedy czekały będą inne niepełnosprawne dzieci.

Naczelnik uważa, że większy gminny bus niewiele by zmienił. - Gmina jest bardzo rozległa. Dzieci rozwożone są w różnych kierunkach. Część uczniów spędziłaby godzinę w samochodzie, a nie na świetlicy - mówi Wójtowicz.

Z inicjatywy rodziców ma dojść do spotkania z naczelnikiem wydziału oświaty w tej sprawie.
Roman Ramion, burmistrz Miastka, liczy, że uda się dojść do porozumienia i wypracowania takich zasad, które będą z korzyścią dla dzieci.

- Na dzisiaj nie wiem, czy zdecydujemy się na ogłoszenie przetargu na dowozy drugim busem. To są dodatkowe koszty - mówi Ramion. Do sprawy wrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza