NSM to skrót od angielskiej nazwy Naval Strike Missile. - To bardzo nowoczesne rakiety - zachwala kmdr por. Bartosz Zajda, rzecznik prasowy dowódcy Marynarki Wojennej.
- Mają zasięg do 200 kilometrów i charakteryzują się małą powierzchnią odbicia, więc są trudno wykrywalne przez radary przeciwnika. Do tego latają nisko nad falami. W przeciwieństwie do rakiet używanych w armii do tej pory, nie latają już tylko w jednym kierunku, ale potrafią manewrować.
Rakiety produkuje norweska spółka Kongsberg Defence & Aerospace AS. Podstawowym zadaniem NSM jest niszczenie okrętów nawodnych, ale, jak zapewnia producent, z powodzeniem radzą sobie także z celami naziemnymi. Aby to udowodnić, Konsberg przeprowadził w czerwcu zeszłego roku testy w USA, które dowiodły, że NSM skutecznie rażą również cele lądowe.
Partia 12 rakiet zgodnie z umową trafiła do Nadbrzeżnego Dywizjonu Rakietowego w Siemirowicach w powiecie lęborskim. To nowa jednostka sformowana specjalnie do ich obsługi. Liczy około 300 żołnierzy.
- Jej zadaniem będzie wspieranie działań okrętów i lotnictwa, na których spoczywa główny ciężar działań - tłumaczy kmdr Zajda.
Docelowo dywizjon zostanie uzbrojony w 48 pocisków bojowych i dwa ćwiczebne.
Co ciekawe, norweskie wyrzutnie osadzone będą na podwoziu polskiego Jelcza.
Oprócz samych rakiet na mobilnych platformach producent zobowiązał się dostarczyć do 2015 roku wozy dowodzenia i sprzęt łączności. Wówczas dywizjon z Siemirowic powinien osiągnąć gotowość bojową. Na razie żołnierze się szkolą. Właśnie zakończył się pierwszy z wielu cykli specjalistycznych kursów. Prowadzili go norwescy instruktorzy.
Wartość całego kontraktu na nowe rakiety dla wojska to 924 mln zł.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?