Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Oblewają wodą, wyrzucają miski z karmą. Gnębią koty w Słupsku

Bogumiła Rzeczkowska
Ci ludzie kochają kochają koty, ale sąsiedzi chcą wypędzić zwierzęta.
Ci ludzie kochają kochają koty, ale sąsiedzi chcą wypędzić zwierzęta. Łukasz Capar
Koty wolno żyjące są chronione wieloma przepisami. Karmiciele ze Słupska twierdzą, że nic nie może ich uchronić przed nienawiścią sąsiadów.

Do naszej redakcji zgłosili się zarejestrowani karmiciele kotów. To mieszkańcy dwóch różnych osiedli. Czują się prześladowani przez sąsiadów, którzy chcą pozbyć się bezpańskich kotów z okolicy.

- Karmię koty od ośmiu lat. Teraz jest ich pięć. Są wysterylizowane i wykastrowane. Nie chodzi mi o pół kilograma suchej karmy miesięcznie na jednego kota, ale zarejestrowałam się w urzędzie ze względu na sąsiada, żeby mi nie zarzucił, że robię coś nielegalnie - Jadwiga Dankowska z ul. Herbsta 2 o swoich problemach opowiada ze łzami w oczach.

- Koty są szczute amstaffem, który chodzi bez kagańca i oblewane jakimiś śmierdzącymi chemikaliami. Sąsiad zastawia mi drzwi, kiedy idę z karmą. Wciąż słyszę uwagi na temat dokarmiania. "Gdzie tu idzie karmić? Iść na plac albo na chodnik - cytuje słupszczanka. Żona sąsiada kiedyś na mój widok zademonstrowała, jak wszystkie koty będą miały poderżnięte gardła. Zaczęłam chodzić z karmą inną drogą, nie pod ich balkonem.

Oprócz utarczek słownych doszło nawet do przepychanki. Jednak ucierpiały koty, bo administrator spółdzielni Kolejarz ze względu na stosunki dobrosąsiedzkie nakazał zlikwidować budki. - Zostały z czterech dwie, bo uprosiłam resztę sąsiadów, którzy podpisali się pod pismem do spółdzielni - mówi Jadwiga Dankowska.

Do podobnych konfliktów dochodzi też przy ul. Królowej Jadwigi 4.

- Od trzydziestu lat karmię koty. Teraz na moich podopiecznych swoją złość wylewają sąsiedzi. W przenośni i dosłownie, bo miski z jedzeniem są wyrzucane do śmietnika, nawet na moich oczach, albo karma jest zalewana cuchnącym płynem - opowiada Joanna Orlik. - Sąsiad, młody człowiek, ojciec małego dziecka, zapowiedział że będzie wyrzucał jedzenie, bo dokarmianie kotów jest zakazane. Podobne zdanie ma jego żona, która twierdzi, że "najlepsza byłaby wiatrówka".

Koty zostały posądzone o podrapanie samochodu. Sprawdziłam, jak wyglądają te rysy. Są poziome na wysokości klamki, więc pewnie kot chciał otworzyć auto. Druga rysa to owal zatoczony wokół numeru telefonu, bo samochód wozi reklamę kredytów, więc kot z pewnością chciał wziąć chwilówkę.

Jednak karmicielkom nie do śmiechu. Zdesperowane kobiety poprosiły o pomoc Straż Ochrony Zwierząt.

- Koty wolno żyjące są chronione ustawą o ochronie zwierząt, programami opieki nad zwierzętami bezdomnymi i zapobiegania bezdomności zwierząt, które uchwalają radni każdej gminy oraz europejską konwencją ochrony zwierząt towarzyszących - wylicza Renata Cieślik, komendant SOZ.

- Przepisy karne zabraniają znęcania się nad zwierzętami. Zarejestrowani karmiciele mają prawa i obowiązki. Jednym z nich jest utrzymanie porządku i czystości miejsc, gdzie przebywają koty. Także dbanie o ich schronienie. Wszędzie jest społeczne przyzwolenie na dokarmianie kotów. Niektóre gminy czy spółdzielnie mieszkaniowe wręcz finansują budowę takich domków. Przecież koty to zwierzęta, które od wieków towarzyszą człowiekowi, a ludzie zyskują na ich sąsiedztwie. Te sprawy zgłosimy na policję - mówi Renata Cieślik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza