Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Obrazy modlitwą pisane

Aneta Boruch [email protected]
Tworzenie ikon to dla Michała Piekarskiego pasja, wiara i modlitwa.
Tworzenie ikon to dla Michała Piekarskiego pasja, wiara i modlitwa. Anatol Chomicz
Pisanie ikon wymaga znajomości tradycyjnego rzemiosła, skupienia i duchowego zaangażowania. Michał Piekarski z Lewkowa Starego na Podlasiu pokazuje, że nawet nie słysząc i nie mówiąc można stać się artystą.

- Gdy piszę ikonę, czuję taki wewnętrzny spokój - przekazuje na migi swoje wrażenia twórcze Michał Piekarski. - Dla mnie to zarazem moja pasja, wiara i modlitwa. Skupiam się, mod­lę i pracuję w zupełnej ciszy.

Bo świat Michała to właśnie świat ciszy. Miał rok i trzy miesiące, gdy stracił słuch w wyniku zapalenia opon mózgowych. Pojawiły się też wtedy u niego inne niepełnosprawności. Ale nie poddał się i rozpoczął naukę w Studium Ikonograficznym w Bielsku Podlaskim. Tę niezwykłą szkołę rocznie kończy zaledwie kilku uczniów. Nauczanie odbywa się tu na zasadzie mistrz - uczeń.

Po czterech latach niełatwej nauki Michał, pomimo swoich ograniczeń, ukończył studium z dyplomem ikonografa. Jego wernisaż w Pracowni Filmu, Dźwięku i Fotografii w Michałowie stał się wydarzeniem. Sala była wypełniona do ostatniego miej­sca, a młody ikonopisarz został bardzo ciepło przyjęty.

Za pośrednictwem siostry i dziewczyny opowiadał zebranym o swoich początkach i drodze do tego, jak zaczął pisać ikony. Zainteresował się tą sztuką, gdy miał 18 lat. Siedział wtedy w domu, samotność bardzo go męczyła i właśnie pojawiła się myśl, by nauczyć się sztuki tworzenia ikon.

Po raz pierwszy do szkoły w Bielsku Podlaskim zaprowadził go znajomy rodziców. Na miejscu batiuszka, jak nazywa go Michał, a oficjalnie rektor mitrat Leoncjusz Tofiluk poprosił, by pokazał, co potrafi, jak rysuje. I tak zaczęła się artystyczna droga Michała.

Choć wątpliwości też były. Zwłaszcza rodzice mieli róż­ne obawy. - Nikt z nas nie wiedział, czy Michał skończy tę szkołę, czy da radę to robić, czy poradzi sobie bez tłumacza migowego i czy nie załamie się - zwierza się Bożena Piekarska, mama Michała. - To było naprawdę duże wyzwanie. Zarówno dla niego samego, jak i dla nas jako rodziców.

Dał jednak radę. Michał opowiada, że czuł się dobrze w szkole i swojej codziennej samotności. Bo w tej sztuce bardzo ważna jest sfera duchowa, skupienie w ciszy, kontemplacja i modlitwa. W bielskim studium ikonograficznym Michał był pierwszym niesłyszącym i niemówiącym uczniem.

- Najpierw tylko oglą­da­łem, jak ikony piszą inni uczniowie. Dopiero po kilku miesiącach mogłem zacząć pisać sam - wspomina początki Michał. Doskonale pamięta, gdy stworzył swoją pierwszą ikonę w Bielsku Podlaskim. Był z niej bardzo dumny. Zawinął ją, zabezpieczył, schował do plecaka i pognał rowerem z Bielska do rodzinnego domu w Lewkowie, aby pokazać ją rodzicom. I tata, i mama, gdy ją zobaczyli, popłakali się. Ze szczęścia. Oboje są ludźmi głęboko wierzącymi i osią­gnięcie syna bardzo ich wzruszyło. Bo napisanie ikony to głębokie przeżycie duchowe.

- Ikona jest ewangelią pisaną poprzez obraz - podkreśla ksiądz Jarosław Szczerbacz. - Dlatego nie wystarczy ją oglądać, a przynajmniej nie tylko. Trzeba ją kontemplować. Ikona nie jest zwykłym obrazem. Ma wprowadzać widza w świat ducha. Dlatego nie jest przeznaczona do zwyczajnego oglądania. Ani do ozdoby. Nie musi cieszyć oka.

- Ikona dla wszystkich: czy to prawosławnych, czy katolików, dla każdego, kto przychodzi z wiarą, ma wielkie znaczenie - mówi ksiądz Szczerbacz. - Często mówi się, że ikona jest oknem do wieczności. To prawda. Bo ikona musi być napisana tak, aby świadczyła o tajemnicy zbawienia. Nie może być wariacją artysty, jego zdaniem, jego pomysłem. Ikona ma być świadectwem istnienia ponadrealnego świata, któ­rego doświadcza ikonopista i przekazuje jego namiastkę wiernym.
No i przede wszystkim ikon się nie maluje, tylko pisze.

- Tak naprawdę pierwsze historie o życiu Jezusa i matki Bożej były przekazywane obrazem, a nie na piśmie - opowiada ksiądz Szczerbacz.
- Poganie prześladujący chrześcijan dzieła pisane mogli zniszczyć bardzo szybko, ale symboliki obrazów nie rozumieli. Dlatego do dzisiaj nie mówi się, że ikonę się maluje. Tworzenie ikony jest ewangelią pisaną poprzez obraz.

Michał w rodzinnym do­mu w Lewkowie ma osobne pomieszczenie, w którym zajmuje się pisaniem ikon. To nie tylko pracownia, ale też miejsce, w którym kontempluje i modli się. Pisze ikony zawsze z towarzyszeniem muzyki - słucha nagrań chóru cerkiewnego. Mimo niepełnosprawności twier­dzi, że je słyszy.
Życie rodzinne jest podporządkowane temu zajęciu.

- My wtedy nie wchodzimy do niego, a on skupia się tylko na modlitwie - opowiada mama. - Bo ikona to też modlitwa. Nikt wtedy nie stuka, nie hałasuje. On jest wtedy najważniejszy.

Tworzenie ikon to też forma rehabilitacji dla Michała. Napisanie jednej zajmuje mu co najmniej dwa tygodnie, ale najczęściej około miesiąca. Bo czasem jakaś ikona jest trudna do napisania, trzeba ją poprawiać wiele razy, bo nie wychodzi tak, jak chciałby twórca. Ikony tworzy na drewnie lipowym, dobrze wysuszonym. Michał pracuje nad nimi sam, na każdym etapie - poczynając od obróbki drewna, na nakładaniu farb kończąc. Farby muszą być wyłącznie z naturalnych składników, tak jak nakazuje tradycja. Nie można po prostu kupić ich w sklepie. Do ich tworzenia używa np. jajek - z żółtka pod wodą zdejmuje się kolejne warstwy i dopiero wtedy może być użyte. Pisanie ikon stało się dla Michała sensem życia, a dla jego rodziny wielką radością.

- Ikona to dla niego po pierwsze modlitwa - podkreśla Bożena Piekarska. - Po drugie sposób na życie. I dowartościowanie się w ten sposób. Dzięki temu jest szczęśliwy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza