Wczoraj naszą redakcję odwiedził Stanisław Okopiński, 85-letni kombatant ze Słupska. - Zabieram głos w swoim imieniu, jak i kolegów kombatantów. Chodzi o środowe uroczystości dotyczące Powstania Warszawskiego, które odbyły się w Słupsku. Są one ważne, potrzebne, ale niestety męczące dla nas z uwagi na podeszły wiek - mówi Okopiński.
- Bardzo długo musieliśmy stać w poczcie sztandarowym z uwagi na długie przemowy. Jesteśmy starszymi ludźmi i to odbija się na naszym zdrowiu. Uwzględniając nas, mówcy powinni streszczać się w swoich wypowiedziach. Niestety, tak nie było. Szczególnie długo przemawiał profesor historii. Trzy razy w różny sposób zwracano mu uwagę, aby skończył, a on tego nie robił. Drętwiały nam nogi, robiło się słabo, ledwo staliśmy. Wszyscy się denerwowali, tylko nie mówca.
Kombatanci twierdzą, że z powodu długich przemów zrobiła się prawie trzygodzinna uroczystość. - Doceniamy wszystkie święta państwowe, ale nie może się to odbywać kosztem naszego zdrowia - oznajmia Okopiński. Kombatant mówi jeszcze, że wcześniej zdarzały się podobne sytuacje.
- Czasami mam wrażenie, że wykorzystuje się nas tylko jako tło do wszystkich świąt państwowych - mówi Okopiński.
Dawid Zielkowski, rzecznik prasowy słupskiego ratusza, mówi, że uroczystość zorganizował Miejski Komitet Świąt Państwowych i Rocznic. - Według scenariusza uroczystości miały trwać maksymalnie 1,5 godziny. Trwały godzinę i 55 minut. Na pewno nie trzy godziny. Faktycznie jedna z przemawiających osób mówiła długo w stosunku do scenariusza, ale to była osoba wytypowana przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej - oznajmia Zielkowski. Dodaje, że kombatanci wcześniej nie prosili o skrócenie uroczystości.
Profesor, o którym mówi Stanisław Okopiński, to Stanisław Łach, słupski historyk i wykładowca.
- Nikt nie poinformował mnie, że wystąpienie ma być krótkie. Gdybym wiedział, to mógłbym mówić pięć minut, a nie dwadzieścia - oznajmia Łach.
- Profesorowi kilka razy zwracano uwagę, aby skończył mówić. Był wyklaskiwany, ale najwyraźniej się tym nie przejął - zwracają uwagę kombatanci.
- Koncentrowałem się na tym, co mówię, a nie na ludzkich gestach - odpowiada profesor Łach.
Stanisław Łach nie dokończył swojej mowy. Została mu ona przerwana.
- Moje wystąpienie w obcesowy sposób przerwał pułkownik. Później dowiedziałem się, że to kapelan. Pierwszy raz coś takiego spotkało mnie w życiu. Kończyłem już swoje wystąpienie. Można było poczekać - nie kryje żalu naukowiec.
W czasie uroczystości doszło między nim a pułkownikiem do publicznej i mało przyjemnej wymiany zdań.
- Nie chciałem w to dalej brnąć, więc odszedłem. Wiele osób czuło się zniesmaczonych tym, co się stało - twierdzi Łach.
W przyszłym roku scenariusz minutowy ma być rygorystycznie przestrzegany. Być może uroczystość w ogóle zostanie skrócona.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?