Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ofiary pedofila mają po cztery lata. Kara: dwa lata w zawieszeniu

Andrzej Gurba
Fot. archiwum
Stanisław W., pedofil z podmiasteckiego Przeradzia, nie poszedł do więzienia. Sąd skazał go na dwa lata w zawieszeniu za molestowanie trzech dziewczynek.

Mieszkańcy są oburzeni wyrokiem.

Na początku lipca tego roku czteroletnia Magda wróciła do domu z szopy sąsiada. Kiedy mama ją rozbierała, zauważyła, że córka ma na sobie inne majtki.

- Zapytałam o to. Magda się rozpłakała i powiedziała, że Stachu ją rozebrał i dotykał w różne miejsca. Zawiadomiłam policję - mówi kobieta.

Szybko okazało się, że taki sam los spotkał czteroletnią Kasię i dziewięcioletnią Magdę, bratanice Stanisława W.

- Mongoł, bo taką ksywkę ma Stachu, często woził na rowerze córki swojego brata w różne ustronne miejsca. Wieś wiedziała, po co - nie ukrywa jeden z mieszkańców Przeradzia.

Stanisław W. spędził w areszcie cztery miesiące. Pod koniec października zapadł wyrok przed miasteckim sądem.

Mężczyzna został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i pięcioletni zakaz kontaktowania się z dziewczynkami.

- Jestem oburzona wyrokiem. Stanisław W. zniszczył psychikę mojej córki i nie cierpi za to. Powinien iść do więzienia. Nie wiem, dlaczego sąd zastosował w stosunku do niego taryfę ulgową. Wychodzi na to, że musiałoby dojść do gwałtu, aby poszedł siedzieć. To niepojęte - denerwuje się kobieta.

Miastecka prokuratura też nie zgadza się z wyrokiem. - Wystąpiliśmy o uzasadnienie. Złożymy apelację. Żądaliśmy czterech lat bezwzględnego więzienia - mówi Beata Nowosad, zastępca prokuratora rejonowego w Miastku. - Taka kara byłaby sprawiedliwa - ocenia mama Magdy.

Danuta, matka czterolatki i dziewięciolatki, konkubina brata Stanisława W. twierdzi, że nic takiego się nie stało. - Żadnych gwałtów nie było. A to, że czasami je dotykał, to nic. Lubi je, a one jego. Nie mam do niego pretensji - mówi kobieta i widać, że nie zdaje sobie sprawy, albo nie chce zdawać, z tego, co się stało.
Córki Danuty są zaniedbane. Wszyscy mieszkają w rozpadającej się chałupie. - Stachu już tu nie przychodzi. Ma sądowy zakaz. Heniek (konkubent Danuty i brat Stanisława - dop. autora) czasami zajdzie do niego po papierosy. Kasia i Magda nie są jego dziećmi - opowiada bez emocji Danuta.

Stanisław W. ma żonę. Jest ojcem trójki dorosłych dzieci. Najmłodsza córka z dwójką swoich dzieci mieszka we wspólnym domu. Od chałup, w którym mieszkają jego ofiary, dzieli go tylko sto metrów.

We wsi jest zaledwie kilkanaście domów i to w zwartej zabudowie. Życie koncentruje się w sklepie. Oczywiste jest, że Stanisław W., który od kilku dni znowu jest we wsi, styka się z dziećmi i jego rodzicami.

- Ostatnio jechaliśmy razem jednym autobusem. Nawet nie powiedział dzień dobry - mówi mama Magdy.

Ludzie we wsi szepczą, że rodzina W. skrywa różne tajemnice. Radzą, aby ustalić, kto jest ojcem czteroletniej Kasi. Stanisław W., ani jego żona, nie chcieli z nami rozmawiać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza