Mieszkańcy są oburzeni wyrokiem.
Na początku lipca tego roku czteroletnia Magda wróciła do domu z szopy sąsiada. Kiedy mama ją rozbierała, zauważyła, że córka ma na sobie inne majtki.
- Zapytałam o to. Magda się rozpłakała i powiedziała, że Stachu ją rozebrał i dotykał w różne miejsca. Zawiadomiłam policję - mówi kobieta.
Szybko okazało się, że taki sam los spotkał czteroletnią Kasię i dziewięcioletnią Magdę, bratanice Stanisława W.
- Mongoł, bo taką ksywkę ma Stachu, często woził na rowerze córki swojego brata w różne ustronne miejsca. Wieś wiedziała, po co - nie ukrywa jeden z mieszkańców Przeradzia.
Stanisław W. spędził w areszcie cztery miesiące. Pod koniec października zapadł wyrok przed miasteckim sądem.
Mężczyzna został skazany na dwa lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na pięć lat i pięcioletni zakaz kontaktowania się z dziewczynkami.
- Jestem oburzona wyrokiem. Stanisław W. zniszczył psychikę mojej córki i nie cierpi za to. Powinien iść do więzienia. Nie wiem, dlaczego sąd zastosował w stosunku do niego taryfę ulgową. Wychodzi na to, że musiałoby dojść do gwałtu, aby poszedł siedzieć. To niepojęte - denerwuje się kobieta.
Miastecka prokuratura też nie zgadza się z wyrokiem. - Wystąpiliśmy o uzasadnienie. Złożymy apelację. Żądaliśmy czterech lat bezwzględnego więzienia - mówi Beata Nowosad, zastępca prokuratora rejonowego w Miastku. - Taka kara byłaby sprawiedliwa - ocenia mama Magdy.
Danuta, matka czterolatki i dziewięciolatki, konkubina brata Stanisława W. twierdzi, że nic takiego się nie stało. - Żadnych gwałtów nie było. A to, że czasami je dotykał, to nic. Lubi je, a one jego. Nie mam do niego pretensji - mówi kobieta i widać, że nie zdaje sobie sprawy, albo nie chce zdawać, z tego, co się stało.
Córki Danuty są zaniedbane. Wszyscy mieszkają w rozpadającej się chałupie. - Stachu już tu nie przychodzi. Ma sądowy zakaz. Heniek (konkubent Danuty i brat Stanisława - dop. autora) czasami zajdzie do niego po papierosy. Kasia i Magda nie są jego dziećmi - opowiada bez emocji Danuta.
Stanisław W. ma żonę. Jest ojcem trójki dorosłych dzieci. Najmłodsza córka z dwójką swoich dzieci mieszka we wspólnym domu. Od chałup, w którym mieszkają jego ofiary, dzieli go tylko sto metrów.
We wsi jest zaledwie kilkanaście domów i to w zwartej zabudowie. Życie koncentruje się w sklepie. Oczywiste jest, że Stanisław W., który od kilku dni znowu jest we wsi, styka się z dziećmi i jego rodzicami.
- Ostatnio jechaliśmy razem jednym autobusem. Nawet nie powiedział dzień dobry - mówi mama Magdy.
Ludzie we wsi szepczą, że rodzina W. skrywa różne tajemnice. Radzą, aby ustalić, kto jest ojcem czteroletniej Kasi. Stanisław W., ani jego żona, nie chcieli z nami rozmawiać.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?