Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ojciec i syn podjęli się wyjątkowych wyzwań. 3 tys. km pieszo i 36 km wpław

Piotr Polechoński
Piotr Polechoński
- Jak tata zdąży wrócić zanim wystartuję, to ostatni kilometr popłynie ze mną - mówi 31-letni Rafał Grzelak (z lewej). Waldemar Grzelak (na zdjęciu z prawej w Pirenejach) miał dojść do Santiago de Compostela. Idzie jednak dalej, do Fatimy
- Jak tata zdąży wrócić zanim wystartuję, to ostatni kilometr popłynie ze mną - mówi 31-letni Rafał Grzelak (z lewej). Waldemar Grzelak (na zdjęciu z prawej w Pirenejach) miał dojść do Santiago de Compostela. Idzie jednak dalej, do Fatimy archiwum Rafała Grzelaka
Mieszkańcy Sianowa, ojciec i syn, w tym samym czasie podjęli się wyjątkowych wyzwań: 65 - letni Waldemar Grzelak ruszył pieszo na koniec Europy, jego syn w tym tygodniu chce przepłynąć 36 kilometrów, aby pomóc choremu dziecku. - Tata nas zaraził tym, że trzeba być cały czas aktywnym - mówi Rafał Grzelak.

Zarówno ojciec jak i syn to koszalińscy przedsiębiorcy. Cała rodzina zawsze ceniła sobie aktywność fizyczną (co się objawiało na różnych polach), ale jak dotąd raczej nie wiązało się to ze spektakularnymi projektami. Zmieniło się to w tym roku. Najpierw Waldemar Grzelak wyruszył pieszo do hiszpańskiego sanktuarium Santiago de Compostela, a za kilka dni jego syn, Rafał, chce wpław przepłynąć spory dystans wzdłuż bałtyckiej linii brzegowej - z Ustronia Morskiego do Łaz.

- I tak się jakoś złożyło, że tata i ja podjęliśmy się tych wyzwań w tym samym czasie - śmieje się Rafał Grzelak.

Ale są też różnice. Syn skrupulatnie przygotowuje się już od dłuższego czasu, ojciec ruszył do pokonania 3 tysięcy kilometrów w dużym stopniu z „marszu”.

- Tata zawsze miał dobrą kondycję, zaliczył kilka pielgrzymek do Częstochowy, ale teraz jakoś specjalnie się nie przygotowywał. Po prostu, któregoś dnia ogłosił, że ma taki pomysł. Tło tego rzecz jasna jest religijne i duchowe, po prostu tego potrzebował. Mama może do końca zachwycona nie była, ale wszyscy to zaakceptowaliśmy - opowiada młodszy z Grzelaków.

Starszy w drodze jest już od trzech miesięcy i kilka dni temu dotarł do celu. Ale...zamiast wrócić do kraju, wyznaczył sobie kolejny cel i idzie dalej. Tym razem chce dojść do maryjnego sanktuarium w Fatimie w Portugalii.

- Tata dokonał rzeczy wyjątkowej w tym wieku, bo pieszo pokonał tak wielki dystans i cały czas idzie. Oczywiście, były kryzysy, trudne chwile, kłopoty logistyczne: można by o tym książkę napisać. Ale dał radę, przeżył bardzo dużo, jesteśmy z niego bardzo dumni.

Równie dużemu wyzwaniu sprostać chce Rafał Grzelak. Już za kilka dni planuje przepłynąć dystans 36 kilometrów i w ten sposób nagłośnić i wspomóc finansową zbiórkę prowadzoną przez Fundacją Jesteśmy Razem z Sianowa (pan Rafał jest jej wolontariuszem).

LINK DO ZBIÓRKI DLA ANTOSIA

- Zbieramy na chorego Antosia. Z tego co pokazały pierwsze badania chłopiec ma wodogłowie, jednak ma on dopiero miesiąc i będzie przechodził jeszcze szereg badań - informuje.

Rafał Grzelak do przepłynięcia tak dużego dystansu przygotowuje się już od dobrych kilku tygodni. Codzienne trenuje, wraz z przyjaciółmi opracowuje strategię pokonania trasy, tego, jak ma wyglądać podawania mu posiłków z płynącej obok niego łódki (dystans chce pokonać w kilkanaście godzin).

- Najgroźniejsze będzie wychłodzenie organizmu. Bałtyk nie jest ciepłym morzem. Dlatego nie mogę sobie pozwolić na zbyt długi odpoczynek, bezruch - mówi.

Dodaje, że w przeszłości trenował różne dyscypliny sportu, a pływaniem zajął się dość późno. Wciągnęło go to jednak na tyle, że w końcu pomyślał, że warto zmierzyć się z samym sobą na naprawdę długiej trasie i wykorzystać ten fakt, aby pomóc choremu dziecku.

- Start planuję na koniec tego tygodnia, najprawdopodobniej w piątek. Bardziej precyzyjnie nie odpowiem, bo wszystko zależy od pogody. To jest mój debiut w długodystansowym pływaniu, więc mała trema jest. Ale jedno wiem na pewno: jak mi się nie uda, to na pewno tu wrócę. Jak dam radę, to już w głowie mam gotowych kilka nowych tras - zapowiada Rafał Grzelak.

LINK DO ZBIÓRKI DLA ANTOSIA

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Ojciec i syn podjęli się wyjątkowych wyzwań. 3 tys. km pieszo i 36 km wpław - Głos Koszaliński

Wróć na gp24.pl Głos Pomorza