Pod koniec czerwca Krystyna Sobczyk, nasza czytelniczka z Miastka, jechała wraz z córką pociągiem spółki PKP Intercity z Wrocławia do Szczecinka.
- Kupiłyśmy bilety w drugiej klasie i dopłaty do pierwszej klasy. Jeden bilet kosztował więc prawie 60 złotych. Miejsca nie były objęte rezerwacją - mówi pani Krystyna.
Gdy pociąg podjechał, panie szukały wagonu pierwszej klasy. Okazało się jednak, że kolej takiego nie podstawiła. Nasze czytelniczki musiały więc jechać drugą klasą i to stojąc kilka godzin w korytarzu.
- Do Poznania nie miałyśmy co marzyć o miejscach siedzących. Dopiero tam wysiadło kilka osób i jedna zaproponowała mi miejsce, które właśnie zwalnia - opowiada pani Krystyna.
Gdy po pasażerek podszedł konduktor, na odwrocie biletów napisał, że kobiety na trasie Wrocław - Poznań jechały w wagonie drugiej klasy.
- Gdy zobaczyłam adnotację konduktora, pomyślałam, że będę domagać się zwrotu pieniędzy za bilet pierwszej klasy - mówi pani Krystyna. - Przecież zamiast jechać wygodnie, za co zapłaciłyśmy, musiałyśmy stać w ścisku na korytarzu.
Nasza czytelniczka wysłała więc listem poleconym pismo do Zakładu Północnego PKP Intercity w Gdyni. Dołączyła też oryginały biletów.
- List wysłałam 10 lipca i od tego dnia czekam na odpowiedź. Niestety, w mojej sprawie jest cisza - mówi czytelniczka. - widać, że na kolei panuje ogromny bałagan.
W imieniu pani Krystyny zadzwoniliśmy do gdyńskiego oddziału PKP Intercity.
- Dostaliśmy pismo od pani z Miastka - potwierdza Barbara Grubba z gdyńskiego zakładu Intercity. - Sprawę jeszcze w lipcu przekazałam jednak do Biura Rozliczeń w Komunikacji Krajowej, które znajduje się w Krakowie. Tam bowiem trafiają tego typu skargi.
Barbara Grubba zapewniła nas jednak, że reklamacja naszej czytelniczki została rozpatrzona pozytywnie.
- Czeka ona już tylko na podpis dyrektorki. Za kilka dni do pani Sobczyk powinny trafić pieniądze za dopłaty za pierwszą klasę oraz list w wyjaśnieniami i przeprosinami - zapowiedziała Barbara Grubba.
O finale sprawy poinformowaliśmy panią Krystynę. - To wspaniała wiadomość, bo dla mnie liczy się każda złotówka - ucieszyła się nasza czytelniczka. - Szkoda tylko, że nikt z PKP Intercity nie powiadomił mnie, na jakim etapie jest moja reklamacja. Ale bardzo dobrze, że przyszłam z moją sprawą do "Głosu Pomorza". Bardzo dziękuję wam za pomoc.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?