Skargi dotyczyły nieprawidłowości związanych z brakiem wypłaty wynagrodzenia, wypłacenia go z opóźnieniami albo otrzymania go o wiele niższego niż to zostało ujęte w umowach.
Z tytułu skarg związanych z wynagrodzeniami do PIP dotarły 82 takie przypadki - 14 z nich dotyczyło braku wypłaty pieniędzy za nadgodziny, 17 przypadków związanych było z niewypłaceniem ekwiwalentu za urlop wypoczynkowy, a 11 przypadków to niewypłacenie wynagrodzenia za podróże służbowe.
- Kontaktowali się z nami również pracownicy, z którymi nie zawierano umów. Zarejestrowaliśmy 16 takich przypadków. W wyniku naszej działalności osoby te otrzymały należne umowy
i najniższe wynagrodzenie krajowe. W niektórych przypadkach pracodawcy uznali również nasze uwagi związane z zamianą umowy-zlecenia na umowę o pracę - informuje Roman Giedrojć, kierownik oddziału PIP.
Przed sądami w zakresie uzyskania odszkodowania ubezpieczeniowego ZUS inspekcja pracy występuje rzadko. Jednak w 2013 roku w dwóch przypadkach sądy uznały za zasadne argumenty PIP. Chodziło o wypadki przy pracy i sąd przyznał odszkodowania poszkodowanym. W jednym przypadku osobie, która żyła, w drugim - rodzinie zmarłego.
- Chodzi o zdarzenie podczas budowy Traktu Książęcego w Słupsku. Przeprowadzane były roboty elewacyjne, podczas których spadł pracownik. Pracodawca nie uznał tego zdarzenia jako wypadek przy pracy, a ZUS przyjął taką argumentację i nie wypłacił odszkodowania - stwierdza Roman Giedrojć.
Jednak sąd pracy uznał, że był to wypadek przy pracy. Żona mężczyzny i dwójka dzieci otrzymały należne odszkodowanie w dwóch formułach. Pierwsze dotyczyło odszkodowania z tytułu śmierci męża i ojca, a drugie z tytułu wypadku przy pracy.
W drugim przypadku 26-letnia dziewczyna, która wykonywała swoją pierwszą pracę, uległa wypadkowi, podczas którego odcięta została jej prawa ręka.
- Rękę lekarzom udało się przyszyć, ale pracodawca stwierdził, że była to wyłącznie jej wina, gdyż była po spożyciu alkoholu - mówi Giedrojć.
Kierownik słupskiego PIP stwierdza, że zajęto się tą sprawą ze względu na to, że była to pierwsza praca tej dziewczyny, pochodziła ze wsi i nie miała zdolności finansowych, aby opłacić kancelarię prawną.
- Stwierdziliśmy, że maszyna, przy której pracowała ta pani, nie spełniała wymogów w zakresie bezpieczeństwa. Nie było też odpowiedniego oświetlenia, a poszkodowana nie posiadała odpowiedniej wiedzy do wykonywania takiej pracy - podkreśla szef słupskiego oddziału PIP.
Wszystkie te argumenty sąd uznał za zasadne. Poszkodowana uzyskała ok. 40 tys. zł odszkodowania plus prawo do renty inwalidzkiej.
- Gdyby nie zaliczono tego zdarzenia jako wypadku przy pracy, dziewczyna nie miałaby uprawnień do renty inwalidzkiej - zaznacza Roman Giedrojć.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?