Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polscy rybacy to kłusownicy i pijacy - w filmie szwedzkich ekologów

Marcin Barnowski
Fot. kadry z filmu
Polscy rybacy są oburzeni szwedzkim filmem dokumentalnym. Pokazano go kilka dni temu w siedzibie Parlamentu Europejskiego. - To szkalowanie Polski - twierdzą nasi europosłowie.

Film zatytułowany "For Cod's sake" (Dla dobra dorsza) był rekomendowany jako dokument ukazujący problemy ochrony gatunku zagrożonego wyginięciem. Zrealizowała go szwedzka fundacja Baltica 2020. Szwedzi też zorganizowali projekcję w Europarlamencie. Obejrzało go zaledwie 20 osób, ale wpływowych, m.in. Maria Damanaki, komisarz ds. rybołówstwa.

Wśród oglądających był też europoseł Marek Gróbarczyk (PiS). Po projekcji złożył protest do przewodniczącego PE Jerzego Buzka. Domaga się reakcji na lobbingowy film.

- Prymitywni Polacy z Darłówka płyną łódką, wyciągają dorsze, potem są ujęcia z wybuchającymi petardami podczas demonstracji, następnie pijany mężczyzna targa rybę. Taka symboliczna sekwencja. Na jej tle szwedzki kuter GG44 to przejaw wysokiej kultury. Szwedzcy rybacy w kontraście do Polaków wyrzucają złowione dorsze za burtę. Teza: Polacy kłusują, niszczą gatunek, a Szwedzi przestrzegają przepisów - wyjaśnia Gróbarczyk.

Film kręcono m.in. w okolicach Ustki.

- Szwedzi filmowali nas przez dwa lata. Przedstawiali się jako szwedzka telewizja. Sam dałem im materiał na 20 godzin nagrania. Nie wypuścili ani sekundy. To była celowa manipulacja. Chcą dorobić nam gębę. Boją się dokumentów, które ujawniamy, ukazujących, że to u nich limity to fikcja - mówi Grzegorz Hałubek, armator, były wiceminister ds. rybołówstwa w rządzie PiS.

Jerzy Wysoczański, który znalazł się w szwedzkim filmie jako polski awanturnik w Brukseli, mówi wprost:
- Ten szpiegowski film świadczy, że oni boją się prawdy.

Andrzej Krawczyk, szef Inspektoratu Ochrony Rybołówstwa w Słupsku, powiedział nam wczoraj, że naruszenia przepisów połowowych przez Polaków są coraz rzadsze, a o kłusownictwie nie ma mowy. - Zwłaszcza że dążymy do objęcia kontrolą 100 procent wyładunków dorszy - powiedział.

W Szwecji kontrolą objętych jest tylko 20 proc. wyładunków.

- I o to tu chodzi - podkreśla Grzegorz Hałubek. - My mówimy, że poza Polską limity to fikcja. Szwecja ma 16 tysięcy jednostek połowowych, ich limit wyławia 6 takich kutrów jak GG44, a mają ich 17. No to oni robią z nas złodziei, żeby nikt nam nie wierzył.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza