Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ponad 10 tysięcy osób w Słupsku nie płaci za odpady. Magistrat i miejscy radni zastanawiają się co z tym zrobić

Zbigniew Marecki
Wtorkowa dyskusja odbyła się w siedzibie spółki Wodociągi Słupsk
Wtorkowa dyskusja odbyła się w siedzibie spółki Wodociągi Słupsk Fot. Zbigniew Marecki
System opłat za odpady musi być akceptowalny społecznie, a nie szczelny. Nie należy zmieniać dotychczasowego - przekonywał we wtorek podczas posiedzenia Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miejskiej w Słupsku radny PO Bogusław Dobkowski. Jak się okazało, podobnego zdania jest także wielu innych członków tej komisji.

We wtorek po raz kolejny w Słupsku odbyła się dyskusja na temat systemu ustalania opłat za odpady. Obecnie w mieście obowiązuje bowiem metoda oparta na opłacie od głowy (18 złotych od mieszkańca, 16 złotych, gdy zdeklaruje, że odpady bio będzie przerabiał we własnym kompostowniku), która jednak nie obejmuje wszystkich mieszkańców, bo ustalono, że z tego obowiązku nie wywiązuje się ponad 10 tysięcy osób. To powoduje, że miasto musiałoby dopłacać do systemu. Dlatego co kilka miesięcy powraca dyskusja na temat tego, jak uszczelnić system. We wtorek o tym dyskutowali miejscy radni - członkowie Komisji Gospodarki Komunalnej Rady Miejskiej, przedstawiciele dużych zarządców nieruchomości w mieście, prezes Wodociągów Słupsk, ratuszowi urzędnicy oraz reprezentant Kancelarii Radców Prawnych Zygmunt Jerzmanowski i wspólnicy z Poznania, którą ratusz wynajął, aby podpowiadała radnym, przy pomocy jakich metod można najbardziej uszczelnić system ustalania i zbierania opłat za odpady.

Mecenas Mateusz Karciarz, przedstawiciel poznańskiej kancelarii nie ukrywał, że najskuteczniej można uszczelnić system pobierania opłat od odpadów przy pomocy metody opartej na wodzie lub powierzchni. Urzędnicy miejscy przekonywali, że w trakcie spotkań z mieszkańcami miasta większość ich uczestników opowiadała się za naliczaniem opłat za odpady na podstawie zużycia wody, uznając ją za najsprawiedliwszą. Jednak w trakcie dyskusji okazało się, że uczestnicy spotkań prawdopodobnie byli niedoinformowani, bo - jak relacjonowała Anna Mrowińska, radna PiS - słupszczanie byli przekonani, że opłaty będą naliczane na podstawie wskazań domowych wodomierzy. Tymczasem Tomasz Pląska, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Kolejarz" tłumaczył, że podstawą naliczania opłat na podstawie zużycia wody będą dane historyczne, czyli zużycie wody z poprzedniego roku. W praktyce mieszkańcy musieliby płacić ryczałt, który nie uwzględnia zużycia wody w danym roku, a według niego takie rozwiązanie nie będzie zrozumiałe dla mieszkańców. W niektórych przypadkach mieszkańcy musieliby bowiem płacić wysokie rachunki za rodziny, od których kupili mieszkanie. Do tego dochodzi kwestia zwiększenia opłaty z tytułu różnic między wskazaniami wodomierzy domowych i wodomierzy głównych w budynkach wielomieszkaniowych. Zwrócił także uwagę na to, że zasoby komunalne jeszcze nie są do końca opomiarowane, czyli że nie wszystkie są wyposażone w wodomierze. Prezes Pląska przekonywał, że system oparty na wodzie zwiększyłby także koszty funkcjonowania spółdzielni oraz doprowadził do tego, że spółka Wodociągi Słupsk musiałaby się dodatkowo zajmować kwestią odpadów. Dlatego ostatecznie opowiedział się za opłatą od gospodarstwa, zróżnicowaną w zależności od zajmowanej powierzchni. Z kolei Kazimierz Klawikowski, który reprezentował Spółdzielnię Mieszkaniową "Dom nad Słupią" opowiadał się za metodą od powierzchni, albo od gospodarstwa. Spore wątpliwości miała także przedstawicielka Spółdzielni Mieszkaniowej "Nowa", dla której oparcie opłat za odpady o dane za historyczne zużycie wody budzi wątpliwości.

Jak się ostatecznie okazało, metoda pobierania opłat za odpady w oparciu o zużycie wody nie jest do zaakceptowania przez większość radnych. Jako pierwszy zdecydowanie na ten temat wypowiedział się radny Bogusław Dobkowski.

- System opłat za odpady musi być akceptowalny społecznie, a nie szczelny. Nie należy zmieniać dotychczasowego - przekonywał.

Później w podobnym tonie mówili Tadeusz Bobrowski, szef Klubu Radnych PiS oraz inni radni PiS. Przeciw zmianie zasad naliczania opłat za odpady wypowiedziała się także Beata Chrzanowska, przewodnicząca Rady Miejskiej w Słupsku oraz Renata Stec, radna z ramienia PO. O swoich wątpliwościach mówiła również Małgorzata Lenart, radna z Klubu Prezydenckiego, która podkreślała, że początkowo ponad 80 procent gmin oparło metodę naliczania opłat za odpady na systemie opłat od głowy, ale w większości z nich ten system się nie spina. Problem w tym, że nie ma prawnych podstaw sprawdzenia, czy właściciele lokali płacą za odpady od wszystkich mieszkańców. Według niej w Słupsku za odpady nie płaci 12 procent obywateli. W innych gminach ten procent bywa dużo wyższy.

Ostatecznie 7 członków Komisji opowiedziało się przeciw zmianie systemu, a jedna (Małgorzata Lenart) wstrzymała się od głosu.
Na razie nie wiadomo, czy ta kwestia jeszcze ponownie pojawi się na forum Rady Miejskiej w Słupsku.

Od autora: W pierwotnej wersji tekstu napisałem, że za odpady nie płaci ponad tysiąc osób w mieście. W środę jednak okazało się, że się przesłyszałem i że naprawdę chodzi o ponad 10 tysięcy osób. Za pomyłkę przepraszam.
Zbigniew Marecki

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza