Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Problemy z dorszami w Bałtyku

Łukasz Gładysiak [email protected] Tel. 94 347 35 99
Problemy z dorszami w Bałtyku Jak wynika z zaprezentowanych efektów badań, obecnie największe skupiska dorszy znajdują się w rejonie Bornholmu.
Problemy z dorszami w Bałtyku Jak wynika z zaprezentowanych efektów badań, obecnie największe skupiska dorszy znajdują się w rejonie Bornholmu. sxc.hu
W Kołobrzegu rybacy bili wczoraj na alarm w sprawie "chudego dorsza". Czy najbardziej polskie z morskich ryb znikną z naszych talerzy?

- Dorsze głodują, a my czekamy bezczynnie. Za chwilę podzielimy ich los - mówił wczoraj Krzysztof Krzysztofik z Kołobrzegu, który na kutrze pływa od 40 lat.
Podczas zorganizowanego w kołobrzeskim hotelu New Skanpol spotkania, z problemami środkowopomorskich rybaków próbowali zmierzyć się przedstawiciele ministerstwa rolnictwa i rozwoju wsi z sekretarzem stanu Kazimierzem Plocke na czele.

Temat "chudego dorsza" zdominował dyskusyjną część mityngu. - Dorsze zjadają same siebie, a ich mięso traci zdatność do spożycia dla nas. Co to oznacza, nie trzeba tłumaczyć - mówiła Katarzyna Wysocka, która do Kołobrzegu przyjechała z Ustki. Tam również niedawno problem degradacji "sztandarowych" polskich ryb ujrzał światło dzienne. Jako główną przyczynę takiego stanu rzeczy rybacy wskazywali połowy przemysłowe oraz aktywność dużych jednostek pływających pod szwedzką banderą.

Wiceminister Plocke w dyskusji głosu nie zabrał, natomiast obszerne wyjaśnienie zaprezentował dr inż. Zbigniew Karnicki z Morskiego Instytutu Rybackiego w Gdyni. - Na Bałtyku zachodzą istotne i niezrozumiałe dla nas na tę chwilę zmiany. Obserwujemy poszerzanie się stref określanych jako "martwe wody", poza tym, prawdopodobnie ze względów hydrologicznych, dorsze, które są drapieżnikami, nie podążają za typowym dla siebie pokarmem, czyli szprotami. To jest przyczyną głodowania dorszy - tłumaczył zebranym.

Jak wynika z zaprezentowanych efektów badań, obecnie największe skupiska dorszy znajdują się w rejonie Bornholmu, podczas gdy szproty odpłynęły pod Gotlandię. - Coraz częściej w tej sytuacji dochodzi do aktów kanibalizmu, gdy duże dorsze zjadają młode, a to może zagrażać rozwojowi gatunku - mówił dr Karnicki.

W cieniu migracji ryb pozostaje problem wlewów wód atlantyckich do Bałtyku, które także odpowiadają za pogorszenie się warunków przy polskim wybrzeżu. Do roku 1993 następowały one regularnie, w odstępach co dwa, trzy lata. Od tamtego czasu cykl wydłużył się do lat 10. Dlaczego? Nie wiadomo.

Czy zatem może dojść do sytuacji, w której dorsze znikną z sieci polskich rybaków? Dr Karnicki twierdzi, że raczej nie, powołując się równocześnie na podobny kryzys, jaki kilka lat temu dotknął śledzie. W przypadku tych ryb z czasem wszystko wróciło do względnej normy. Zdaniem badacza jedno jest pewne: w takich sytuacjach, jesteśmy skazani tylko i wyłącznie na siły natury, choć ograniczenie aktywności dużych statków zagranicznych mogłoby jej nieco pomóc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza