Producenci łososia oskarżają Morpol o dumping cenowy

"Polski przemysł przetwórczy łososia odnotowuje straty z powodu tandemu Marine Harves i Morpolu", zaczynają w liście skierowanym do norweskiego portalu iLaks.no polscy producenci z branży przetwórstwa łososia. Proszą jednocześnie o nie ujawnianie ich danych. List opublikował również branżowy portal internetowy undercurrentnews.com.

Polacy skarżą się, że Morpol wykorzystuje swoją dominującą pozycję na rynku. Piszą, że sprzedaż produktów usteckiej firmy obliczona jest na stratę. Cena, po której Morpol dostarcza swoje produkty do kilku sieci handlowych ma nie pokrywać kosztów ich wytworzenia. Szczególnie przy aktualnych, bardzo wysokich kosztach zakupów łososia od hodowców.

"Uważamy, że Morpol tylko udaje, że konkuruje. W rzeczywistości prowadzi grę obliczoną na pozyskanie większego udziału w rynku i zmuszenie swoich konkurentów - niestety nas - do ponoszenia ciężkich strat", piszą sygnatariusze i podkreślają, że są twórcami tysięcy miejsc pracy w Polsce. Co więcej, wiele z nich powstało w rejonach objętych dużym bezrobociem. Zapowiadają, że będą interweniować w tej sprawie zarówno w Warszawie, jak i w Brukseli, bo Morpol łamie zasady konkurencji obowiązujące w całej Unii.

Oskarżają też Marine Harvest, czyli nowego właściciela Morpolu. Ich zdaniem, Norwedzy jako jedni z najważniejszych hodowców łososia na światowym rynku wpływają na jego wysokie ceny.

- Stanowczo zaprzeczamy tym zarzutom - dementuje Ola Helge Hjetland, odpowiedzialna za politykę informacyjną w Marine Harvest. - Morpol to niezależna firma względem Marine Harvest, która sama odpowiada za własne zyski. Obie firmy działają w ramach przepisów oraz zasad konkurencji obowiązujących w Unii Europejskiej - zapewnia.
Oskarżenia polskich firm zdecydowanie odrzuca też Morpol.

- Oba przedsiębiorstwa takich działań nie prowadzą - mówi Sławomir Stochniałek z zarządu Morpolu w Duninowie koło Ustki. - To są nieprawdziwe twierdzenia. Łososia od Marine Harvest procentowo kupujemy mało. Od Norwegów nie dostajemy też ryby za darmo czy po zaniżonych cenach. Większość surowca kupowana jest u innych jego producentów. Nie łamiemy zasad konkurencji.

- Patrząc z zewnątrz, można dojść do wniosku, że Morpol i Marine Harvest mają taką siłę oddziaływania, że mogą wpływać na ceny - mówi "Głosowi" człowiek związany z branżą przetwórstwa łososia w Polsce (prosi o nie podawanie nazwiska). - Obie firmy, to giganci na rynku. Na dodatek jeśli spojrzy się na wyniki finansowe Morpolu, a są ogólnie dostępne, bo to firma notowana na giełdzie, zobaczymy wówczas, że przynosi ona straty. Jednak brak zysków nie wynika ze świadomego zaniżania ceny, ale z drastycznych podwyżek cen surowca, które miały miejsce w poprzednim roku. Jednocześnie duże sieci handlowe nie zgadzają się na podwyżkę cen na półkach, o które Morpol przecież wnioskował.

O firmie
Grupa Morpol jest jednym z największych przetwórców łososia i producentów wędzonych oraz marynowanych produktów z łososia na świecie. Firmę założył w 1996 roku Jerzy Malek, biznesmen, który wcześniej pracował między innymi w Kanadzie i Australii. Największy zakład grupy zlokalizowany jest w Duninowie koło Ustki, a cała firma zatrudnia około trzech tysięcy osób. Do grupy należą też przetwórnie w Wietnamie i w Wielkiej Brytanii. Pod koniec 2012 roku ogłoszono, że Jerzy Malek sprzedaje swoje udziały w firmie. Rozpoczął się skomplikowany i długotrwały proces zmiany właściciela. Malek na tej transakcji zarobił 520 mln zł. Akcje kupiła norweska spółka Marine Harvest, ale dopiero w listopadzie 2013 roku. Transakcję zatwierdziła Komisja Europejska. Marine Harvest to największy hodowca łososia na świecie. Posiada farmy w 19 krajach, m.in. w Norwegii, Szkocji, Kanadzie, Chile, USA i Irlandii.