Przypomnijmy: 25 maja późnym wieczorem na poligonie pod Ustką strzelały polskie siły powietrzne. Według wojska - z zachowaniem wszelkich zasad bezpieczeństwa i bez jakiegokolwiek błędu załogi samolotu. Jednak na zachodnią część Ustki spadły dwa pasujące do siebie fragmenty trafionego rakietą imitatora celu powietrznego.
Jeden z odłamków przebił dach i spadł na halę firmy Hydro-Naval. Drugi - kilkaset metrów dalej uszkodził BMW zaparkowane przy ul. Żeglarzy. Mjr Zbigniew Woszczyk, oficer prasowy Centralnego Poligonu Sił Powietrznych w Ustce uzasadniał ten przypadek silnymi porywami wiatru (zwłaszcza na wysokości 9 kilometrów nad ziemią, gdzie ćwiczyli żołnierze), który porwał kawałki imitatora i przeniósł je w stronę miasta.
Dowództwo Sił Powietrznych powołało specjalną komisję, która wyjaśni okoliczności, w jakich odłamki spadły na ziemię cywilów. Natomiast w środę akta sprawy dotarły do Wojskowej Prokuratury Garnizonowej w Gdyni, przekazane ze słupskiej Prokuratury Rejonowej.
- Po przeanalizowaniu sprawy zdecydujemy o zakresie i kierunku śledztwa - mówi ogólnie płk Dariusz Furmański, wojskowy prokurator garnizonowy w Gdyni. - Po raz pierwszy prowadzimy śledztwo w takiej sprawie. Postępowanie zostało wszczęte z artykułu kodeksu karnego, dotyczącego przekroczenia uprawnień i niedopełnienia obowiązków przez funkcjonariuszy publicznych. Jest ono prowadzone w sprawie, a nie przeciwko jakimś osobom. Na razie nie wiadomo, czy wojskowi śledczy będą badać zagrożenie zdrowia i życia mieszkańców.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?