Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Przemoc z ulicy przeniosła się do sieci

Marcin Prusak
Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji, przestrzega, że ofiarą przestępstw internetowych może paść każdy.
Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji, przestrzega, że ofiarą przestępstw internetowych może paść każdy. Fot. Kamil Nagórek
Coraz więcej mieszkańców regionu słupskiego pada ofiarami przestępstw w internecie. Są oszukiwani, obrzucani wyzwiskami i szkalowani.

Rodzice wiedzą, że globalna sieć jest zagrożeniem dla dzieci, ale nie zdają sobie sprawy z tego, co to dokładnie oznacza.

- Ostatnio mamy zgłoszenia o przemocy internetowej wśród dzieci - mówi Robert Czerwiński, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Kiedyś, gdy dzieciaki się kłóciły, to biły się ze sobą lub obgadywały. Teraz zakładają antyblogi albo podszywają się pod profile na naszej-klasie lub Gadu-Gadu swoich nielubianych kolegów i koleżanek. Wypisują tam, że ktoś jest gruby i śmierdzi albo wrzucają zdjęcia i filmiki pokazujące rówieśnika w złym świetle.

Policjanci zaznaczają, że mają coraz więcej zgłoszeń dotyczących przeróżnych przestępstw, do jakich dochodzi w intenecie. Niestety, policyjne statystyki nie wyszczególniają przestępstw, do których dochodzi w sieci. Trafiają one do jednej rubryki z przestępstwami popełnionymi w realnym świecie.

Z badań przeprowadzonych wśród tysiąca dzieci w wieku 12-17 lat w 2007 roku w całej Polsce wynika, że połowa z nich spotkała się z przestępczością w internecie. Tymczasem z innych badań wynika, że co czwarty rodzic kompletnie nie interesuje się tym, co ich pociechy robią w sieci.

Tylko 9 procent matek i ojców stale sprawdza, co robią dzieci w internecie. Tymczasem fantazja dzieci jest bardzo duża.

- W jednym z polskich gimnazjów kilku chłopców stworzyło stronę internetową z nekrologiem swojej żyjącej koleżanki - mówi Magda Zych z organizacji Kid Protect zajmującej się bezpieczeństwem w sieci. - Umieszczali na niej informacje, jakie kwiaty kupują na jej pogrzeb i kiedy się na niego wybierają. Gdy sprawa się wydała, chłopcy twierdzili, że robili to tylko dla zabawy. Na szczęście ich szkoła wiedziała, jak postępować w kryzysowych sytuacjach i udało się jej pogodzić zwaśnione dzieci.

Mimo że policja i prokuratura twierdzą, że przygotowane są na reagowanie w sprawach szkalowania kogoś w internecie, okazuje się, że pokrzywdzeni czasami próżno domagają się złapania winnych ich krzywdy.

Tak właśnie stało się w przypadku Rafała Nosewicza, dyrektora Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w Słupsku. W ubiegłym roku ktoś założył w internecie jego fałszywy profil na portalu nasza-klasa. Pojawiały się na nim wpisy obrażające Nosewicza.

- Okazało się, że prokurator ustalił adres IP, z którego ten profil został założony, ale stwierdził, że nie może dociec, czy na pewno korzystała z niego właścicielka, czy ktoś inny - mówi Rafał Nosewicz.
- Prokurator sprawę umorzył. Odwołałem się do sądu, który kazał wszcząć ją na nowo. Jednak znowu prokurator ją umorzył. Winnego nie znaleziono do dziś. Dlatego przestrzegam wszystkich nauczycieli, że to nieprawda, że ich bezpieczeństwo jest pod szczególnym nadzorem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza