Ulica Marii Konopnickiej w Miastku jest obecnie remontowana. Około godziny ósmej operator koparki uszkodził rurociąg z gazem ziemnym. Dziura była sporych rozmiarów.
- Mieliśmy otwarte okna. Słyszeliśmy wyraźne syczenie. Wtedy nie wiedziałam, że to gaz się ulatnia. Kazałam zamknąć okna - mówi Lucyna Pakuła, dyrektor Przedszkola nr 3 w Miastku. Placówkę od miejsca awarii dzieliło kilkadziesiąt metrów. Znacznie bliżej jest plac zabaw, ale w tym czasie nie przebywały na nim żadne dzieci. Budowlańcy nie od razu zorientowali się, że doszło do uszkodzenia rury gazowej. Kiedy zobaczyli, co się stało, natychmiast wezwali straż pożarną i pogotowie gazowe.
- Zagrożenie wybuchem było bardzo duże - ocenia Stefan Pituch, zastępca komendanta bytowskiej straży pożarnej. - Ulatniało się dużo gazu w szybkim czasie. Natychmiast zabezpieczyliśmy cały teren. Usunęliśmy z tego miejsca budowlańców. Wyznaczona została strefa, do której nie można było wejść. Wystarczyła mała iskra albo nawet przejeżdżający samochód i mogło dojść do tragedii.
Czytaj więcej informacji z Miastka
Roman Ostrowski, dowódca miasteckiej Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej PSP w Bytowie, mówi, że stworzyli kurtyny wodne, które oddzielały zagrożoną strefę od pozostałego terenu.
- W tym samym czasie pracownicy pogotowia gazowego zamknęli z obu stron zasuwy, tak aby gaz nie płynął przez uszkodzony odcinek rurociągu. Po piętnastu minutach gaz przestał się ulatniać. Sprawdziliśmy to urządzeniami. Wcześniejszy gaz rozrzedził się w powietrzu i nie stanowił już zagrożenia. Gaz jest lżejszy od powietrza, a więc powędrował w górę - mówi Ostrowski.
Strażacy zastanawiali się nad ewakuacją przedszkolaków i mieszkańców kilku bloków przy ulicy Marii Konopnickiej.
- Gdyby szybko nie udało się opanować awarii, ewakuacja byłaby konieczna - oznajmia Pituch. Dyrektorki przedszkola nikt nie ostrzegał o zagrożeniu. Sama zeszła do miejsca awarii, kiedy zobaczyła straż i policję. - Uspokojono mnie, że sytuacja jest już opanowana - mówi Pakuła.
W ciągu kolejnych kilkunastu minut na uszkodzoną rurę została założona opaska. Gaz zaczął płynąć przez rurę ponownie, a budowlańcy wrócili do prac ziemnych.
- Stało się. Musieliśmy zebrać ziemię ze skarpy. Wydaje mi się, że w tym miejscu gazowego rurociągu nie powinno być - mówi właściciel przedsiębiorstwa, którego operator uszkodził rurę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?