Rodzice, którzy skontaktowali się z naszą redakcją, mają żal do dyrektorki szkoły, że ta nie powiedziała im o tym, że jedna z uczennic jedynki zachorowała na sepsę i leczy się w szpitalu. Twierdzą, że o sprawie dowiedzieli się z "Głosu Pomorza" i portalu gp24.pl.
Przeczytaj więcej: Dziecko chore na sepsę trafiło do słupskiego szpitala
Chodzi o 12-latkę, uczennicę klasy VI w SP 1, która w środę wieczorem trafiła na oddział pediatryczny ze zdiagnozowaną sepsą.
- Dyrektorka powinna poinformować nas o tym przypadku, o tym, co w tej sprawie robi sanepid, na co mamy zwracać uwagę - mówi jedna z mam ucznia z SP 1. - Przecież jako rodzice mamy prawo do takiej wiedzy. Boimy się o zdrowie naszych dzieci.
Zdaniem rodziców, informacja, jaką ze szkoły przyniosły dzieci, jest niewystarczająca.
- Moje dziecko powiedziało tylko, że pani mówiła im, że muszą dbać o higienę i często myć ręce. Ani słowa o groźnej chorobie - mówi nasza czytelniczka. - Nie wiemy na przykład, co zrobić, gdy zauważymy, że dziecko się przeziębi. Zwykle nie biegliśmy z nim od razu do lekarza. Maluch zostawał kilka dni w domu, wyzdrowiał i wracał do szkoły. Ale w przypadku sepsy takie czekanie może się przecież skończyć tragicznie.
Słupszczanie twierdzą, że wystarczył wpis dyrektorki szkoły do e-dziennika, do którego dostęp mają wszyscy rodzice.
- Czasem dostajemy tam nawet kilka informacji dziennie o konkursach czy różnych akcjach. Ale jeśli dzieje się coś naprawdę ważnego, szkoła milczy - nie kryje oburzenia inny rodzic. - Część z nas zdecydowała nawet, że nie będzie puszczać dzieci do szkoły. Boimy się, żeby nie zachorowały.
Jolanta Burzyńska, dyrektor SP 1, twierdzi, że nie poinformowała wszystkich rodziców, bo wykonuje zalecenia i sugestie sanepidu.
- Władze sanepidu stwierdziły, że nie było potrzeby informowania wszystkich o przypadku sepsy - mówi dyrektor szkoły. - Jeśli jednak dziecko nie przyjdzie na lekcje, wychowawczyni lub inni pracownicy szkoły dzwonią do rodziców ucznia i pytają o przyczynę absencji. Jeśli okazuje się, że dziecko jest chore, prosimy, aby rodzic powiedział lekarzowi o stwierdzonej sepsie u jednej z naszych uczennic.
Jolanta Burzyńska przyznaje, że odebrała wiele telefonów od rodziców, którzy o sprawie dowiedzieli się z "Głosu" lub portalu gp24. Niektórzy wprost informowali, że boją się wysłać dzieci do szkoły.
Przeczytaj także: Sepsa w Koszalinie pokonana. Gimnazjalista wybudzony ze śpiączki
- Wytłumaczyłam jednemu panu, że nie ma powodów do paniki. Mam nadzieję, że jego dziecko przyjdzie we wtorek do szkoły - mówi. - W szkole cały czas trwa akcja profilaktyczna. Wprowadziliśmy reżim sanitarny, codziennie używamy środków odkażających, jesteśmy też pod stałą kontrolą sanepidu.
Rodziców uspokaja Leszek Dębicki, ordynator pediatrii słupskiego szpitala.
- Dziewczynka, która z sepsą trafiła do nas, jest już w bardzo dobrym stanie - mówi Leszek Dębicki. - Dziwię się reakcji rodziców. Nie mają się czego obawiać. Nie ma mowy o niebezpieczeństwie epidemii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?