W Słupsku szykuje się wielka rewolucja w oświacie. Chodzi o łączenie placówek edukacyjnych. Protestują już rodzice dzieci ze Szkoły Podstawowej nr 7, których dzieci mają przejść do SP nr 2.
Teraz bojowe nastroje ogarnęły rodziców z przedszkoli, które mają zostać przekształcone w placówki, w których miałyby funkcjonować jedynie grupy pięciogodzinne. Z taką propozycją wyszedł zespół ds. analizy sytuacji w słupskiej oświacie, powołany przez prezydenta Słupska. Chodzi o trzy przedszkola: nr 3 przy ul. Zygmunta Augusta, nr 6 przy ul. Wandy i nr 9 przy ul. Sportowej.
Z listem do prezydenta wystąpiła Rada Rodziców tej ostatniej placówki. - Obawiamy się, że przekształcenie przedszkoli w placówki pięciogodzinne doprowadzi do ich likwidacji, a ostatecznie do sprzedaży obiektów, w których się znajdują - mówi Agnieszka Imińska, przedstawicielka Rady Rodziców w Przedszkolu nr 9.
Tak się składa, że wytypowane do przekształceń przedszkola zajmują ładne, poniemieckie wille, za które miasto zapewne dostałoby niemałe pieniądze. W czasach łatania dziury w miejskiej kasie byłby to pożądany zastrzyk finansowy.
Tymczasem, zdaniem rodziców, nikt nie jest zainteresowany zapisaniem dziecka do przedszkola pięciogodzinnego. - Przeprowadziliśmy wśród rodziców konsultacje, które jednoznacznie wykazały, że nikt nie jest zainteresowany edukacją przedszkolną dzieci w systemie pięciogodzinnym - mówi Agnieszka Imińska.
- Nic w tym dziwnego, bo przecież większość z nas pracuje dłużej niż pięć godzin - dodaje. W piśmie do prezydenta rodzice proszą o jak najszybsze przekazanie rzeczywistych zamierzeń wobec wytypowanych placówek. Zdają sobie sprawę, że teraz planowany jest przyszłoroczny budżet i obawiają się, że uwzględniono w nim już dochody ze sprzedaży trzech obiektów poprzedszkolnych.
Krzysztof Sikorski, wiceprezydent Słupska, zajmujący się sprawami oświaty, zapewnia, że nikt nie planuje likwidacji przedszkoli, a tym bardziej sprzedaży budynków.
- Podpisywanie kontraktów z rodzicami pokazało, że wielu z nich zapisuje dzieci jedynie na pięć, sześć, siedem godzin dziennie. Stąd chcemy otworzyć więcej oddziałów pięciogodzinnych, jeśli będzie takie zapotrzebowanie - mówi Krzysztof Sikorski. - Kategorycznie odcinam się od pomysłu likwidacji przedszkoli. Wręcz przeciwnie, w mieście jest 1100 dzieci, które nie chodzą do przedszkola, bo na przykład jedno z rodziców nie pracuje. Bezpłatne pięciogodzinne oddziały umożliwiłyby im uczestnictwo w zajęciach, a wiec rozwój i kontakt z rówieśnikami - dodał wiceprezydent.
Zapewnił, że żadne miejskie przedszkole nie zostanie zlikwidowane, a w tych trzech, o których mowa w piśmie rodziców, mogą powstać dodatkowe, pięciogodzinne oddziały.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?