Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Lidią Bierką-Frank, byłą zawodniczką Gryfa Słupsk, reprezentantką Polski w wielobojach

Fot. Łukasz Capar
Lidia Bierka-Frank przebywała w Słupsku.
Lidia Bierka-Frank przebywała w Słupsku. Fot. Łukasz Capar
Lekkoatletyka to niekwestionowana królowa sportu. A w tej królowej mieliśmy... swoje królowe. Jedną z nich w Słupsku była właśnie Lidia Bierka-Frank.

Pamięta pani swoje początki kariery sportowej?
- Uprawianie sportu zaczęłam, gdy uczęszczałam do podstawówki. Najpierw była siatkówka pod kierunkiem już świętej pamięci trenera Zenona Cieślaka. Często startowałam w tak zwanych czwartkach lekkoatletycznych. Osiągałam w nich bardzo dobre wyniki i szkoleniowiec Ryszard Orłowski z GKS Gryfa namówił mnie na treningi z lekkiej atletyki, które tak na dobre zaczęłam w 1974 roku.

Trenowała pani nietypową dyscyplinę lekkoatletyczną, bo siedmiobój. Może pani przypomnieć, jakie to były konkurencje?
- Konkurencje siedmioboju na otwartym stadionie rozgrywane były w ciągu dwóch dni. Pierwszego dnia była następująca kolejność rywalizacji: bieg na sto metrów przez płotki, skok wzwyż, pchnięcie kulą, bieg na dwieście metrów. Drugiego dnia były trzy konkurencje: skok w dal, rzut oszczepem i bieg na osiemset metrów. Z kolei w hali rozgrywany był tylko pięciobój. Nie startowałyśmy wtedy w rzucie oszczepem i w biegu na dwieście metrów.

Ile wynosił pani rekord życiowy w siedmioboju?
- 6125 punktów.

W której konkurencji czuła się pani najlepiej?
- W skoku w dal. Mój rekordowy wyczyn to sześć metrów sześćdziesiąt sześć centymetrów.

Jak przedstawia się pani dorobek medalowy?
- Moje konto wynosi dwanaście medali w mistrzostwach Polski, w tym było pięć złotych krążków. Trzy razy startowałam w Pucharze Europy, ale bez większego powodzenia.

Kto był pani najgroźniejszą rywalką w kraju?
- Najpierw Małgorzata Guzowska, a później też Małgorzata Guzowska-Nowak, która wyszła za mąż za trenera Sławomira Nowaka.

Czy może zdradzić pani tajemnicę, skąd miała pani siłę i takie odpowiednie predyspozycje do uprawiania wielobojów?
- To nie tajemnica, lecz pewne predyspozycje fizyczne. Mam na myśli mięśnie, budowę stawów, odpowiedni wzrost, skoczność i szybką rękę. Te wszystkie czynniki przekładały się na moją postawę na stadionach podczas różnych mistrzostw i zawodów.

W Słupsku długo pani pracowała z trenerem Leszkiem Górnym. Jak się układała współpraca?
- Bardzo dobrze. To był bardzo ekspresyjny mężczyzna z odpowiednim przygotowaniem i wykształceniem. Przez prawie osiem lat Leszek Górny miał podobny styl pracy jak Ryszard Orłowski, aczkolwiek obaj bardzo się różnili pod względem charakteru, jak i trenerskiego podejścia. Niemniej obaj byli dobrzy w swoim fachu. Pod koniec swojej kariery trenowałam także pod okiem Ryszarda Ksieniewicza i też mam bardzo miłe oraz sympatyczne wrażenia.

Czy więc warto było uprawiać sport?
- Na to pytanie odpowiedź może być tylko jedna - oczywiście, że tak. Nie ulega wątpliwości, że tylko dzięki sportowi mogłam trochę zobaczyć świata i kraju. Poznałam wielu ciekawych ludzi. Przeżyłam wreszcie mnóstwo emocjonujących przygód.

Dba pani szczególnie o swój wygląd?
- Chyba każda kobieta dba, a przynajmniej powinna. Uwielbiam bawić się swoim wyglądem, począwszy od makijażu i malowaniu paznokci, przez robienie maseczek, a na kupowaniu kosmetyków kończąc.

Co porabia teraz Lidia Bierka-Frank?
- Od ponad dziesięciu lat jestem w Niemczech. Mieszkam w Dusseldorfie. Nie widzę powodów do narzekań. Żyje mi się normalnie. Zajmuję się spedycją w firmie transportowej syna Rafała (były koszykarz Czarnych Słupsk - dop. autora). Od trzech lat jestem rozwódką. Mam na wychowaniu osiemnastoletnią Patrycję.

A co słychać właśnie u Rafała?
- Jeszcze w poprzednim sezonie grał w rozgrywkach koszykarskich w Holandii. Obecnie leczy kontuzję barku. Ponadto jeszcze dalej się kształci. Chce zrobić odpowiednie papiery i niewykluczone, że w przyszłości chciałby być trenerem koszykówki. Święta Bożego Narodzenia spędzał w Słupsku.

Nie ciągnie pani do lekkiej atletyki?
- W tej chwili mam zupełnie inne hobby. Często gram w tenisa. Uprawiam rekreacyjnie pływanie. Lubię także jeździć na łyżwach. Ostatnio zapisałam się na kurs tańca. Lekkoatletykę oglądam w telewizji. Jestem pod wrażeniem udanego występu polskiej ekipy w ubiegłorocznych mistrzostwach świata w Berlinie.

Z jakimi nadziejami powitała pani 2010 rok?
- Z ogromnymi! Mam nadzieję, że będzie zdecydowanie lepszy od minionego roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza