Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Lucyną Rakowicz, pierwszą w historii kobietą na stanowisku wiceburmistrza Bytowa.

Rozmawiał Andrzej Gurba
Lucyna Rakowicz
Lucyna Rakowicz Fot. Andrzej Gurba
- Jest pani pierwszą kobietą na burmistrzowskim stanowisku w historii Bytowa. Ma to dla pani jakieś znaczenie? - Myślę, że nie. Dla tej pracy płeć nie ma znaczenia.

Jest pani feministką?
- Nie.

Ma pani jakiś pogląd na podział ról w życiu dla kobiety i mężczyzny?
- Oczywiście, że musi być równouprawnienie. Ta kwestia nie zaprząta jednak specjalnie mojej uwagi. W moim domu nie ma rzeczy, których nie mogłabym zrobić ja, bo jestem kobietą. To samo tyczy się mojego męża.

Na konferencji prasowej, na której przedstawiał panią burmistrz Ryszard Sylka, dało się zauważyć też i taki ton "młoda, ładna". Nie poczuła się pani jak "ozdobnik" dla męskiej bytowskiej władzy?
- Nie. Ktoś dla kogoś będzie ładny, a dla innej osoby już nie (śmiech). A mówiąc już całkiem poważnie, w trakcie rozmów dotyczących objęcia przeze mnie stanowiska wiceburmistrza Bytowa ani razu nie padło, że proponuje mi się stanowisko, bo jestem kobietą. Dlaczego burmistrz zwrócił się do mnie? O to trzeba zapytać jego samego.

Pewnie nie bez znaczenia jest fakt, że szukano osoby, która po zakończeniu tej samorządowej kadencji, a to tylko nieco ponad rok, będzie mogła bez problemów wrócić, w razie czego, do dotychczasowej pracy. Ja będę mogła wrócić do szkoły, gdzie uczyłam wychowania fizycznego.

A co powiedział mąż, kiedy dowiedział się, że zostanie pani wiceburmistrzem?
- Powiedział, że to moja decyzja. Mąż ma świadomość, że teraz będę miała trochę mniej czasu dla rodziny, ale damy radę.

Pewnie niewiele osób wie, że w kwietniu tego roku wzięła pani udział w projekcie "Gali", gdzie przez dwa dni próbowano zmienić pani wizerunek i styl. Pracowali nad tym styliści, wizażyści, fryzjerzy.
- Wysłałam z ciekawości swoje zgłoszenie, no i udało się. Przez dwa dni dobrze bawiłam się w Warszawie. Specjalnie mnie nie zmieniono. Nie zaakceptowałam na przykład stroju zaproponowanego przez stylistę. Mam swój styl i go nie zmienię. Z kilku uwag skorzystałam (śmiech). Chodzi o makijaż, sposób przycięcia włosów. Generalnie wyznaję zasadę: wygodnie, a nie modnie.

To jaki ma pani styl?
- Luźny, sportowy.

To pewnie teraz się zmieni
- Nie będę musiała drastycznie wymieniać garderoby (śmiech). Oczywiście w dresie do urzędu nie przyjdę, tak jak do szkoły. Eleganckie rzeczy w szafie są, a więc problemu nie ma (śmiech)

Jest pani władcza?
- Praca w urzędzie to dla mnie nowe doświadczenie. Nie wiem, jaka panuje tam atmosfera. Pracę traktuję jako współpracę. Jestem wymagająca dla siebie. To pewnie taka sama będę dla innych. Zapędów władczych generalnie jednak nie mam.

Jest pani osobą bez politycznego zaplecza. To pewna słabość.
- Być może. Polityka mnie nie interesuje. Interesuje mnie praca.

Chciałaby pani zostać burmistrzem?
- Nie.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza