- Powiedział pan, że Europa ceni dziennikarzy krytycznych, po czy jedna z tegorocznych nagród dziennikarskich Parlamentu Europejskiego trafiła do Polaka. Jesteśmy krytyczni wobec Unii?
- Dziennikarzom z nowych krajów członkowskich, które weszły niedawno do Unii, a już zżyły się z Unią, być może łatwiej pisze się ciekawe reportaże. A to dlatego, że to, co tutaj się dzieje, ciągle jest dla nich nowe, ciągle jest wiele do poznania.
Nie zapominajmy, że Belgowie czy Francuzi są w Unii już 50 lat, a my ciągle odkrywamy nowy świat, którego dotąd nie znaliśmy. On jest dla nas coraz bardziej przyjazny, ale również ma wiele wad. Dlatego nasze dziennikarstwo odkrywa to w sposób szczególny, bardziej wyrazisty, a więc nic dziwnego, że dwie nagrody przypadły krajom z naszej części Europy.
- Czy Polacy czują się w Europie i w jej instytucjach już jak u siebie?
- Nie mam żadnych wątpliwości, że czujemy się w Unii Europejskiej jak u siebie. To się widzi zarówno w Brukseli, Strasburgu, Paryżu, Berlinie, Londynie, ale także w kraju, w Polsce. Temat Unii Europejskiej jest dl nas tematem naturalnym, aczkolwiek na pewno wciąż za mało na ten temat mówimy. Może to wynika z tego, że tutaj w Brukseli nie ma takich ekscytujących zdarzeń. My tu bez przerwy poszukujemy kompromisowych rozwiązań i nie ma takich bardzo ostrych spięć.
- A jak jest?
- Są oczywiście dyskusje, bardzo poważne dyskusje, ale merytoryczne o sednie sprawy. Dyskutujemy jak rozwiązać problem, ale to nie zawsze jest dla czytelników zrozumiałe.
Z kolei w Polsce uważa się to za coś zupełnie normalnego, że się rozmawia o Europie, że się jest blisko Europy, że się ogromnie korzysta.
I tu nie chodzi tylko o pieniądze. Najważniejsze, że jesteśmy w tym niezwykłym klubie, że mamy wpływ na losy Europy, że możemy handlować z całym światem, że możemy handlować od Helsinek po Lizbonę, od Nikozji po Dublin, że wszystkie kraje są na nas otwarte. To jest niebywałe i 30 lat temu nikt o tym nie marzył.
- Jak wygląda pańska praca?
- Dzisiaj na przykład pierwsze spotkanie miałem o 8 rano, a ostatnie spotkanie, w którym muszę aktywnie uczestniczyć jest o 20 i potrwa dwie godziny. To akurat będzie przy kolacji, ale jest ona połączona z twardą i mocną dyskusją.
Tak więc zaczynam o 8 a kończę o 22. Nie da się inaczej. W Uniijest 27 krajów i trzeba w jakiś sposób dowiedzieć się jak sprawy wyglądają. A ważne jest również, żeby instytucje europejskie współpracowały ze sobą. Jest Parlament Europejski, Rada Europejska, jest prezydencja czyli Rada Ministrów i jest Komisja Europejska. Więc są tutaj cztery instytucje. Do tego są parlamenty krajowe, w niektórych krajach dwuizbowe. Razem jest 40 izb. Te 40 izb musi mieć kontakt z Parlamentem Europejskim. Jestem więc zajęty od rana do wieczora. Przyjeżdżają tutaj głowy państw, premierzy, to jest naturalne, że trzeba się z nimi spotkać.
- O czym teraz rozmawiacie?
- Poruszamy temat kolejnego budżetu (na lata 2014-2020 - dop. red.) Ramy finansowe na kolejne 7 lat są bardzo ważne dla każdego kraju członkowskiego, w tym i dla Polski. Do tego ważny jest problem kryzysu i energia. Ja w tej chwili bardzo promują europejską wspólnotę energetyczną, po to, żeby się nie troszczyć i nie denerwować brakiem zaopatrzenia w możliwie tanią energię. Ona tania nigdy nie będzie, ale chodzi o poszukiwania tej najtańszej i jednocześnie takiej, która nie będzie zatruwać środowiska.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?