Jaka jest kondycja słupskiej gospodarki?
– W moich odczuciach nie jest źle, ale też nie za dobrze.
To za sprawą modnego ostatnio słowa kryzys?
– Kryzys jest i co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Co gorsza, prognozuję dalsze problemy, bo nasze państwo ma deficyt, czyli długi, które kiedyś trzeba będzie spłacić. A stąd krótka droga do spowolnienia gospodarczego. Przecież firmy już dziś ponoszą ogromne obciążenia.
Na co jeszcze uskarżają się lokalni przedsiębiorcy?
– Ilu przedsiębiorców, tyle problemów. Ale ostatnio wielu z nich narzeka na wysokie koszty energii, w tym paliw, no i wyższą stawkę podatku VAT. Poza tym większość naszych firm ma problemy, bo trafia na niesolidnych partnerów, którzy zalegają z wypłatą należnych pieniędzy.
A biurokracja? Od lat była bolączką przedsiębiorców.
– I nadal jest. W Anglii dzwonię, gdzie trzeba i mam firmę. U nas wydeptuję ścieżki w urzędach, wypełniam stosy papierów i czekam. A gdy się już doczekam, to nadal wypełniam papiery, często bzdurne. Problemem jest przede wszystkim brak stabilności prawa, przy którym ciągle się majstruje. Państwo z góry zakłada nieuczciwość przedsiębiorców, jest nieufne, więc tworzy skomplikowane, zagmatwane prawo, żeby przypadkiem nikt nie kombinował i nie oszukiwał. Tymczasem najlepsze prawo to proste prawo.
Jak pan ocenia ekspansję marketów w mieście? Nasi czytelnicy i internauci często piszą, że w Słupsku otwiera się tylko nowe sklepy i jak tak dalej pójdzie, to nie będzie ludzi, którzy będą mogli w nich kupować, bo nie mają gdzie pracować i zarabiać na zakupy.
– Na pewno jest ich zbyt wiele. Dla konsumentów to nawet dobre rozwiązanie, bo te duże sklepy muszą ich czymś do siebie przyciągnąć i zwykle robią to ceną. Szkoda mi tylko małych, rodzinnych osiedlowych sklepików.
A co z firmami produkcyjnymi czy usługowymi, które dałyby pracę dla setek ludzi?
– Mam nadzieję, że taki inwestor kiedyś się u nas pojawi.
Czyli pozostaje nam jedynie wierzyć, że i u nas powstanie kiedyś fabryka Mercedesa.
– Mercedesa to może niekoniecznie, bo jesteśmy zbyt ubogim społeczeństwem. Ale taka Kia na pewno zapewniłaby zatrudnienie i rozwój wielu firm z pokrewnej branży.
Ale jak do tej pory Kia nie przyjechała. Może nie mamy jej nic do zaoferowania?
– Na pewno mamy co zaoferować. Przede wszystkim dobre położenie i kapitał w postaci ludzi, przedsiębiorców. Mocną stroną mogą też być władze samorządowe. Powtarzam – mogą, bo wszystko zależy od tego, jak bardzo będą elastyczne, by stworzyć odpowiednią infrastrukturę czy system zwolnień podatkowych dla inwestorów.
To brzmi znajomo. Mam na myśli Słupską Specjalną Strefę Ekonomiczną, która jednak w porównaniu z innymi strefami w kraju wypada dość blado.
– Jej słabością jest właśnie infrastruktura. Do Gdańska jedzie się wciąż zbyt długo. Nie mówiąc już o innych miastach. Trzeba nie tylko poprawić drogi, ale przede wszystkim zastanowić się nad rozbudową lotniska w Krępie, przynajmniej na tyle, by mogły tu przylatywać lekkie samoloty biznesowe. Lotnisko to dziś podstawa.
Jest jakaś flagowa firma regionalna, którą możemy się pochwalić?
– Trudna sprawa.
Trudna, bo takiej nie ma, a może wręcz przeciwnie, jest ich wiele i nie chciałby się pan narażać, że wyróżnił jedną, a inną pominął?
– Raczej to drugie. Jest kilka firm, którymi moglibyśmy się pochwalić. Mam na myśli głównie firmy produkcyjne, bo w usługach trudno o spektakularny rozkwit. A jakie to firmy? Mam nadzieję, że to wskaże plebiscyt "Głosu” Nasze Dobre.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?