Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozpoczął się proces Romana P. z Ustki

Bogumiła Rzeczkowska
archiwum
Wczoraj przed słupskim Sądem Rejonowym rozpoczął się proces Romana P. z Ustki. Oskarżony odpowiada za pobicie przyjaciółki. Kobieta zmarła.

Katarzyna S., 37-letnia ustczanka, zmarła w połowie czerwca ubiegłego roku. Według prokuratury, w mieszkaniu przy ul. Słowiańskiej w Ustce odwiedził ją 54-letni obecnie Roman P. Późnym wieczorem o coś się pokłócili i mężczyzna pobił kobietę.

Katarzynę S. znaleziono nieprzytomną i zakrwawioną. Mimo operacji i podawania krwi nie przeżyła. Roman P. został aresztowany. Wszystko wskazywało na to, że w szale zmasakrował kobietę. A na dodatek kłamał. Bo choć sam wezwał policję, to stwierdził, że przyszedł do mieszkania pod wskazanym adresem i zastał tam nieprzytomną kobietę. Dopiero na przesłuchaniu przyznał, że bił, ale nie aż do tego stopnia. Nie rozumiał, dlaczego straciła przytomność. Postawiono mu zarzut spowodowania śmiertelnych obrażeń. Groziło mu do 12 lat więzienia.

Tymczasem opinie biegłych - patomorfologa ze Słupska i medyków sądowych z Akademii Medycznej w Gdańsku - odmieniły śledztwo. Okazało się, że mężczyzna nie spowodował śmiertelnych obrażeń, lecz tylko takie, które naruszają czynności ciała na czas dłuższy niż siedem dni - siniaki i złamanie palca u prawej ręki. Za to grozi do pięciu lat więzienia. Biegli stwierdzili, że Katarzyna S. miała ostre zatrucie alkoholem etylowym (4,5 promila) i dostała zapalenia otrzewnej. Dlatego umarła.

Roman P. wczoraj odpowiadał przed sądem z wolnej stopy. Przyznał się, żałował, mówił, że przestał pić, przeprosił rodzinę Katarzyny S. i chciał dobrowolnie poddać się karze.
Jednak w zawieszeniu, a na to nie zgodziła się słupska prokuratura.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza