Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rusza walka o odszkodowanie

PAWEŁ PIWKA [email protected]
– Wydajemy co miesiąc 300 złotych na leki – mówi Dariusz Czaja. – Mam 770 złotych renty i naprawdę bardzo ciężko jest nam z tego przeżyć i utrzymać rodzinę.
– Wydajemy co miesiąc 300 złotych na leki – mówi Dariusz Czaja. – Mam 770 złotych renty i naprawdę bardzo ciężko jest nam z tego przeżyć i utrzymać rodzinę. Paweł Piwka
Dariusz Czaja po wypadku na budowie do końca życia będzie poruszał się na wózku inwalidzkim.

OPINIA

OPINIA

Dariusz Młynarkiewicz, radca prawny

- Osoba poszkodowana w takim wypadku może dochodzić odszkodowania, zadośćuczynienia oraz renty wyrównawczej. Odszkodowanie może być w kwocie adekwatnej do uszczerbku na zdrowiu, kosztów przystosowania się do nowej sytuacji życiowej oraz poniesionych kosztów leczenia i rehabilitacji. Roszczenie może obejmować także dostosowanie mieszkania do potrzeb osoby niepełnosprawnej oraz w tym przypadku na przykład zakupu odpowiedniego pojazdu do poruszania się. Dochodzą do tego koszty wynikające z bólu i cierpienia, chociaż tego nie da się wyrównać żadnymi pieniędzmi. Renta wyrównawcza powinna być różnicą pomiędzy średnimi zarobkami w tej branży a otrzymywanymi świadczeniami. W tej konkretnej sprawie dochodzi jeszcze aspekt moralny i pytanie w jaki sposób firma, która spowodowała wypadek, zainteresowała się poszkodowanym po całym zajściu.

Lęborczanin rozpoczyna walkę o odszkodowanie z firmą, przez której sprzęt doszło do tragedii.

Do wypadku doszło w połowie 2005 roku na budowie w Gdyni-Redłowie. Pan Dariusz pracował ze swoimi kolegami przy betonowaniu.

- Byliśmy w okolicach pompy podającej z góry beton - mówi Dariusz Czaja. - W pewnym momencie podajnik urządzenia pękł i ciężki sprzęt spadł prosto na nas.
W wyniku wypadku jedna osoba zginęła na miejscu, a pan Dariusz, który miał wtedy 32 lata, doznał złamania kręgosłupa w trzech miejscach. Ma też przerwany rdzeń kręgowy i już nigdy nie będzie mógł wrócić do normalnego życia. Porusza się na wózku inwalidzkim, a do wykonania nawet najprostszych czynności potrzebna jest mu pomoc osób bliskich.

Właścicielem felernego sprzętu była firma Hydrobudowa z Gdańska.

W tej chwili toczy się proces karny przed sądem właśnie w Trójmieście, przeciwko osobom odpowiedzialnym za obsługę urządzenia. Po długich namysłach Dariusz Czaja zdecydował się na sprawę cywilną o odszkodowanie.

- Mamy 770 złotych renty - mówi Katarzyna Czaja, żona poszkodowanego pracownika. - Mamy dwójkę dzieci i nie starcza nam na przeżycie. Musimy korzystać z zasiłków pomocy społecznej. Mąż już nigdy nie będzie mógł pracować i wymaga opieki przez całą dobę.

Państwo Czajowie mieszkają z synem i córką w jednym pokoju. Do toalety pan Dariusz jest przenoszony przez korytarz, bo w mieszkaniu nie ma ubikacji. Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku będzie się starał o dożywotnią rentę wyrównawczą i 900 tysięcy złotych odszkodowania tytułem zadośćuczynienia. Pozew zostanie złożony w przyszłym tygodniu.

- Najgorsze jest to, że Hydrobudowa nawet się do mnie nie odezwała po wypadku - mówi pan Dariusz. - Staram się o odszkodowanie, żeby zapewnić mojej rodzinie przyszłość, bo nigdy nie będę mógł pracować i zarabiać tyle co kiedyś. Nie chciałbym żadnych pieniędzy, gdybym tylko mógł stanąć na nogach i pójść do pracy.
W sekretariacie Hydrobudowy w Gdańsku dowiedzieliśmy się, że firma udziela informacji wyłącznie po przesłaniu pytań drogą elektroniczną.

Do tematu powrócimy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza