MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sklepy z zabawkami w Słupsku przeżywają ciężkie chwile

Dorota Aleksandrowicz [email protected]
Sklepy z zabawkami w Słupsku przeżywają ciężkie chwileW sklepie Piotruś w Słupsku nadal popularne są markowe produkty, na które składa się niekiedy kilka osób z rodziny.
Sklepy z zabawkami w Słupsku przeżywają ciężkie chwileW sklepie Piotruś w Słupsku nadal popularne są markowe produkty, na które składa się niekiedy kilka osób z rodziny. Łukasz Capar
W Słupsku zakończył działalność sklep z zabawkami Miś przy ul. Nowobramskiej. Właściciele innych sklepów z tej branży przyznają, że klientów z roku na rok jest coraz mniej.

- Słupski rynek jest trudny - przyznaje Roman Kaśnicki, właściciel sklepu zabawkowego Piotruś przy ul. Wojska Polskiego w Słupsku. Tłumaczy to m.in. zasobnością portfela potencjalnych klientów. Zauważa jednak, że wciąż najchętniej kupowane są produkty markowe, zwłaszcza klocki Lego. - Jeżeli rodzic przychodzi do sklepu zabawkowego to szuka już konkretnej rzeczy z reklamy lub skłania się do wyboru dziecka, które przegląda zabawki - stwierdza Kaśnicki.

Przyznaje, że dużą konkurencją na rynku sklepów z zabawkami są hipermarkety, które często wprowadzają wyprzedaże, o których inne sklepy mogą tylko pomarzyć. - Hipermarkety robią dużo złego na naszym rynku. Często mają takie przeceny, że my nawet za taką kwotę nie jesteśmy w stanie zakupić zabawki w hurtowni - komentuje Roman Kaśnicki, i dodaje: - Gdybyśmy nie mieli lokalu na własność, to już zapewne zamknęlibyśmy działalność. Dziwię się innym właścicielom sklepów, którzy płacą za dzierżawę trzy czy cztery tysiące złotych, że wciąż funkcjonują. Nadeszły trudne czasy - mówi handlowiec.

Swoje zdanie na ten problem maja klienci. Zrozumiałe jest, że na wynajem i utrzymanie lokalu trzeba zarobić, ale duża część sklepów z zabawkami wprowadza astronomiczne ceny. - Niekiedy ceny w internecie są o połowę tańsze niż w sklepie. Jeżeli mam wybierać pomiędzy wydaniem 75, 130 czy 150 złotych za ten sam produkt, wybiorę zakup w internecie - wyjaśnia pan Jan, słupszczanin i ojciec kilkulatka.

Pani Elżbieta, właścicielka sklepu Eljot w Galerii Podkowa przy ul. Starzyńskiego w Słupsku twierdzi natomiast, że główną przyczyną zmniejszenia się liczby klientów jest brak pieniędzy. Nie sądzi, aby winą za mniejszą liczbę klientów należałoby obarczać hipermarkety, galerie handlowe czy internet.

- To wszystko było wcześniej, a klientów nie ubywało. Obecnie to zasobność portfela decyduje o rodzaju zakupu - twierdzi pani Elżbieta.

W swoim sklepie zauważyła, że klienci, którzy dawniej decydowali się na droższy zakup, teraz szukają tańszego produktu, niemarkowego. Sama jednak przyznaje, że najlepiej sprzedają się u niej klocki Lego. - To jest produkt, którym będzie bawiło się zarówno mniejsze, jak i większe dziecko - tłumaczy.

Właścicielka sklepu Eljot mówi również, że wszelkie święta dla dzieci straciły już na swojej wyjątkowości. Obecnie nie ma już rozgraniczenia pomiędzy zwykłym dniem a świętem. - Rodzice wolą zabrać dzieci do galerii, do kina czy na lody. Sprawią dziecku przyjemność, ale za mniejsze pieniądze - stwierdza. Wśród powodów, dla których klienci rzadziej odwiedzają sklepy zabawkowe pani Elżbieta wymienia m.in. popularność tabletów, smartfonów czy dużą ilość zabawek po starszym rodzeństwie.

Nie bez znaczenia jest również lokalizacja sklepu. Jeżeli działalność mieści się w miejscu, gdzie diabeł mówi dobranoc, trudno spodziewać się, że do sklepu będą przychodzić tłumy. Ulica Nowobramska (tam działał sklep Miś, który zakończył już swoją działalność), pomimo iż mieści się w centrum miasta przez większość dnia jest wyludniona. Nieco lepiej jest z ulicą Wojska Polskiego, w pobliżu której są dworce PKP i PKS. Najlepiej wychodzą na tym tle hipermarkety i galerie handlowe, które stały się w obecnych czasach centrum życia towarzyskiego i miejscem, gdzie większość rodzin spędza czas wolny. Klienci odwiedzają te miejsca, bo łatwo do nich dojechac i zaparkowac samochód. W centrum Słupska z parkingami krucho, a do tego są płatne.

Na niekorzyść handlowców z branży zabawkowej działają czasem dni w kalendarzu. Tegoroczny Dzień Dziecka wypadł w niedzielę, a to nie był najlepszy czas dla sklepów, które nie są zlokalizowane w centrach handlowych. - Część rodziców robi zakupy na ostatnią chwilę, bo w ciągu tygodnia pracują. Kiedy święto dziecka przypada w weekend, idą na zakupy do galerii lub centrów handlowych, bo te są wtedy otwarte. A przy okazji kupią dziecku loda czy zabiorą do kina - mówi Roman Kaśnicki.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Inflacja będzie rosnąć, nawet do 6 proc.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza