– Znajomi na Ukrainie i w Rosji we wcześniejszych rozmowach ze mną mówili, że nie dojdzie do ataku. Przed chwilą kontaktowałem się ze znajomym z Moskwy. Niesmacznie zażartował sobie, że wieczorem będą w Kijowie. Powiedziałem, że to nie jest temat do żartów – mówi Sławomir Czomko. – Rodzina mojej żony mieszka w Połtawie, 150 kilometrów od Charkowa. Wszyscy myśleli, że ataku nie będzie, że to straszenie. Tydzień temu przyjaciel z Kijowa mówił mi, aby nie oglądać wiadomości, które wskazywałyby na atak. Dzisiaj o piątej rano obudziła go córka, bo usłyszała wybuchy. Teraz pakują się i próbują wyjechać z Kijowa na wieś, tam gdzie jest bezpieczniej. Kijów jest jednak zakorkowany.
Możliwe są dwa scenariusze
Sławomir Czomko mówi, że według niego są dwa scenariusze. – Jeśli Ukraina stawi długi opór, to może zmęczyć Putina. I wtedy nie pójdzie dalej. Jeśli pójdzie mu łatwo, to musi szykować się całe NATO, bo na Ukrainie Putin nie zatrzyma się. W ostatnich latach Rosja zbroiła się na potęgę. Niestety, kraje zachodnie, a szczególnie Niemcy, wolały robić z Rosją interesy – stwierdza Sławomir Czomko.
Dodaje, że w Rosji dobrze działa propaganda. – Dzisiaj rozmawiałem z mieszkańcem Moskwy. Co mi powiedział? Ano usłyszałem, że sam prezydent Ukrainy spuszcza na siebie bomby…
ZOBACZ TEŻ:
Zamach na Roberta Fico. Stan premiera Słowacji jest poważny.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?