Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupia Słupsk. Prezes Pawluk: cel mamy ten sam - awans

Krzysztof Niekrasz
Józef Pawluk chce powrótu Słupi do ekstraklasy. Fot. Kamil Nagórek
Józef Pawluk chce powrótu Słupi do ekstraklasy. Fot. Kamil Nagórek
Rozmowa z Józefem Pawlukiem, nowym prezesem piłkarek ręcznych Słupi Słupsk, wybranym niedawno w wyborach zarządu klubu.

- Nie boi się pan takiego wyzwania? Do tej pory nie miał pań doświadczeń z działaniem w sporcie, a jeszcze na dzień dobry odchodzi najważniejsze ogniwo - trener?

- Lubię działać. Ryzyka się nie boję. Przede mną trudna misja. Odpowiedzialność jest duża. Liczę na wsparcie nowego zarządu oraz władz miasta. Działamy w dziewięcioosobowym zestawieniu personalnym. Ze starego zarządu pozostały trzy osoby: Lidia Łazańska, która obecnie pełni funkcję sekretarza, oraz Michał Ziemski i Edgard Piwowarczyk, którzy są członkami.

- A chociaż grał pan kiedyś w piłkę ręczną?

- Jedynie rekreacyjnie, w młodości.

- A co z tym trenerem? Michał Zakrzewski będzie godnym następcą Fedorowicza?

- Nie podważamy zasług dotychczasowego szkoleniowca, bo osiągnął wiele znaczących sukcesów i był budowniczym Słupi. Jednak odniosłem wrażenie, że jest zmęczony. Nie było chemii na linii trener - zawodniczki. Może dobrze się stało, jak się stało. Z bogatego doświadczenia naszego byłego trenera na pewno będziemy korzystać. Według mnie zmiany były potrzebne. Teraz idzie nowe. Czy to właściwy nurt Słupi? - to czas pokaże. Ja jestem jednak dobrej myśli. Jeszcze chciałbym przypomnieć, że nikt nie wyrzucił Fedorowicza z klubu. Nadal jest jego członkiem i przewodniczącym komisji rewizyjnej.

- Jaka jest kondycja finansowa klubu?

- Jest na tyle dobra, że nie zalegamy z żadnymi płatnościami.

- W jakim stanie zostawił Fedorowicz zespół?

- Niezłym. Dwie porażki uważam za wypadki przy pracy. Drużyna jest świetnie poukładana pod względem taktycznym. Nie ma w niej wielkich gwiazd, ale są solidne zawodniczki, które lubią i kochają piłkę ręczną.

- Które pozycje wymagają jeszcze wzmocnień w pierwszej kolejności?

- Obydwa skrzydła.

- Został pan prezesem. I co dalej? Na co mogą liczyć kibice?

- Moim marzeniem jest stabilność finansowa klubu i pozyskanie kilku sponsorów. Cel sportowy nie uległ zmianie. Jest taki sam jak poprzedniego zarządu, czyli awans zespołu do ekstraklasy. Żyję też nadzieją, że uda się kontynuować szkolenie młodego zaplecza. Dlatego też chcę nawiązać kontakty ze szkołami podstawowymi i gimnazjami. Na papierze pomysły można mnożyć, ale nie o to chodzi. Najważniejsze, aby je można było zrealizować w praktyce.

- Jakim budżetem dysponuje Słupia?

- Trzysta tysięcy złotych na rok.

- Uda się za taką kasę awansować do ekstraklasy i utrzymać zespół?

- Mamy wojowniczą drużynę, ale tych wojowniczek potrzeba jeszcze przynajmniej trzy lub cztery dokooptować. Myślę o tym. Do ekipy mają dołączyć niektóre zawodniczki, które w przeszłości grały w słupskim klubie. Wśród nich jest Marta Sokołowska-Wiśniewska. Liczę na powrót Anity Unijat, która po kłopotach ze zdrowiem chce jeszcze pomóc koleżankom, ale pod warunkiem, że jej granie nie będzie kolidować z treningami i rozgrywkami jej młodej grupy.

- Wierzy pan w to, że pana wizja się sprawdzi?

- Jestem wiecznym optymistą. Patrząc na ludzi, którzy podjęli się społecznego działania, wierzę, że wspólnie coś zrobimy. Czasy nie są łatwe. Żyję nadzieją, że będzie dobrze, ale życie przecież płata różne figle.

- Prezesowanie to czynność społeczna. Co pan w takim razie robi?

- Pracuję w Państwowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Słupsku. Jestem zastępcą powiatowego inspektora sanitarnego.

- Miał pan kontakt ze sportem wyczynowym?

- Bezpośrednio w działalności nie, ale nim się interesuję.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza