Jednak na wczorajszą sesję tylko Witold Kisielewski (PiS) wziął ze sobą służbowy komputer.
Pozostali tłumaczyli, że nie znają jeszcze systemu operacyjnego Linux, że dopiero zapoznają się z ich obsługą albo, że obawiali się wyczerpania baterii po dwóch godzinach sesji, podczas gdy zazwyczaj trwa ona znacznie dłużej.
Tę ostatnią ewentualność przewidziała administracja magistratu, dostarczając na
stoły odpowiednie listwy zasilające, jak się okazało - niepotrzebnie.
Tymczasem laptopy spowodują kolejne koszty. Gdy radni zaczną z nich korzystać, co obiecują już na następną sesję - w sali obrad prawdopodobnie zostaną wymienione stoły, bo na tych, które są teraz, będzie zbyt ciasno.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?