Na wczorajszą rozprawę do słupskiego Sądu Rejonowego dwie ekipy ratowników z firmy medycznej przywiozły pacjenta na łóżku.
- Pan Manfred chciał zobaczyć człowieka, przez którego jest przykuty do łóżka - mówi Mirosława Perkowska, która opiekuje się pokrzywdzonym.
Do wypadku doszło 1 stycznia 2008 roku na ul. Arciszewskiego w Słupsku. Pijany (1,2 promila na alkometrze). Janusz K., 74-letni obecnie kierowca volkswagena golfa, potrącił przechodzącego przez jezdnię Manfreda Kwidzyńskiego.
Potrącony mężczyzna doznał stłuczenia mózgu i do dzisiaj cierpi na depresję pourazową. Miał połamane kończyny, a złamanej nogi nie można wyleczyć do dzisiaj.
Wczorajsza wizyta sądowa pokrzywdzonego była krótka. Rozprawa praktycznie nie odbyła się, ponieważ kobieta, która była świadkiem wypadku, miała zeznawać w obecności biegłego z zakresu ruchu drogowego. Ten jednak nie stawił się w sądzie, bo od 1 lipca jest na dziesięciodniowym zwolnieniu lekarskim.
Dlaczego rodzina przywiozła mężczyznę do sądu oraz jaką rolę w sprawie odegrała prokuratura- o tym napiszemy jutro.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?