Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupski ratusz wzywa nieboszczyka

Daniel Klusek [email protected]
Słupscy urzędnicy zażądali od pana Janusza uzupełnienia danych. Tyle, że pan Janusz nie żyje od kilkunastu lat.
Słupscy urzędnicy zażądali od pana Janusza uzupełnienia danych. Tyle, że pan Janusz nie żyje od kilkunastu lat. archiwum
Urzędnicy pod koniec maja zażądali od pana Janusza uzupełnienia danych dotyczących jego firmy. Kilka dni później poinformowali, że wykreślili go z ewidencji. Tymczasem mężczyzna nie żyje od kilkunastu lat.

Pod koniec maja pani Danuta (nazwisko do wiadomości redakcji) zobaczyła w skrzynce pocztowej awizo adresowane na nazwisko swojego męża.

- Bardzo się tym zdziwiłam i zdenerwowałam - mówi kobieta. - Mój mąż umarł ponad trzynaście i pół roku temu. Zaczęłam się zastanawiać, kto może mieć do męża sprawę po tylu latach.

Kobieta poszła na pocztę odebrać przesyłkę. Okazało się, że sprawę do jej męża ma Urząd Miejski w Słupsku.
- Urzędnicy wezwali go do potwierdzenia prowadzenia działalności gospodarczej, chcieli się dowiedzieć, jakie posiada obywatelstwo, numer NIP i inne szczegóły dotyczące jego firmy - mówi kobieta.
- Pomyślałam, że to nieporozumienie.

Po kilku dniach ratusz wysłał na adres pani Danuty kolejne pismo do jej męża. Tym razem poinformowali go, że ponieważ nie zgłosił się, by uaktualnić dane, zostaje wykreślony z ewidencji działalności gospodarczej. O tym fakcie poinformowane też zostaną Urząd Statystyczny, Urząd Skarbowy i ZUS.

- Byłam bardzo zdziwiona tymi listami. W ratuszu chyba mają bałagan albo niekompetentnych pracowników. Jak można nie sprawdzić do kogo wysyła się korespondencję? - pyta pani Danuta. - Przecież ktoś może się wyprowadzić z jednego adresu, wyjechać z miasta albo umrzeć. Pogrzeb męża załatwiałam w Słupsku, w ratuszu pobrałam jego akt zgonu. Urzędnicy wiedzą, że mąż nie żyje.

Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta miasta, wyjaśnia, że urzędnicy miejscy od dwóch miesięcy weryfikują wpisy do ewidencji osób prowadzących działalność gospodarczą. Do końca roku muszą je bowiem przekazać do Centralnej Ewidencji i Informacji o Działalności Gospodarczej. O szczegółowe dane zapytają w najbliższym czasie około ośmiu tysięcy przedsiębiorców.

- Wpis do ewidencji pana Janusza dokonany został 15 kwietnia 1991 roku. Wymagane były wówczas podstawowe dane: nazwisko, imię, adres zamieszkania, określenie przedmiotu działalności gospodarczej. Brak numerów PESEL i NIP oraz fakt rejestracji zgodnie z miejscem zamieszkania jest powodem niemożności uzyskania obecnie wiedzy na temat danej osoby, a co za tym idzie, ustalenia, czy dana osoba żyje - tłumaczy Mariusz Smoliński.

- Niezależnie od tego, czy przedsiębiorca żyje, czy nie, wpis do ewidencji musi być zakończony decyzją o wykreśleniu. Wystawienie decyzji panu Januszowi jest obowiązkiem organu niezależnie od tego, ile lat temu został dokonany wpis.

Rzecznik dodaje, że list polecony za potwierdzeniem odbioru skierowany był do pana Janusza i inna osoba nie miała prawa go odbierać. A jeżeli już to zrobiła, powinna się skontaktować z urzędem miejskim. - Jest nam jednak przykro, że doszło do niezręcznej sytuacji - mówi Mariusz Smoliński, rzecznik prasowy prezydenta miasta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza