Teleturniej „Jeden z dziesięciu” znany z TVP 1 to najdłużej emitowany (od czerwca 1994 roku) polski teleturniej. Program jest emitowany w edycjach, z których każda obejmuje 21 odcinków: 20 eliminacyjnych oraz jeden finałowy. Czwartkowy odcinek był czwartą emisją już 120 edycji. Jarek Stencel, na co dzień dziennikarz działu sportowego „Głosu Pomorza” i gp24.pl, podczas prezentacji przedstawił się jako redaktor, kibic Gryfa Słupsk i wymienił hobby: „przeszłość, teraźniejszość i przyszłości Polski i Słupska”.
Po przebrnięciu eliminacji Jarek czekał aż dwa lata i dwa miesiące na nagranie programu. Okazał się jednym z trzech najlepszych w gronie dziesięciu i dotarł do ścisłego w finału. W nim niestety odpadł na pytaniu o kraj, w którym wymyślono rzepy, używane jako zapięcie.
- To było pytanie z grupy tych „dziwnych”, z których trudno się przygotować i trzeba strzelać w coś oryginalnego i nietypowego. Mogłem wpaść na tą Szwajcarię, ale nie wpadłem – mówi Jarek. – W sumie nie miało to jednak większego znaczenia. Zwycięzca był znakomitym, bardzo dobrze przygotowanym graczem i kolejne pytania jakie się pojawiały w programie byłby dla mnie bardzo trudne i końcowy triumf byłby raczej niemożliwy. Ale z trzeciego miejsca i tak jestem bardzo zadowolony.
Za to trzecie miejsce dziennikarz „Głosu” otrzymał dobry zegarek i frytkownicę.
Dlaczego Jarek wybrał akurat ten program telewizyjny, z tak wielu które są na antenach?
– Podobał mi się on od dzieciństwa i już w szkole średnie podjąłem decyzję, że kiedyś w nim wystąpię – mówi laureat „Jednego z dziesięciu”. - Na eliminacje czeka się bardzo długo, a jak już się trafi są one bardzo ciężkie i nieporównywalnie trudniejsze udział w programie finałowym. W każdych eliminacjach startuje jednocześnie wielki tłum 500 osób. Trzeba odpowiedzieć minimum na 15 z 20 ekstremalnie trudnych i wyszukanych pytań z każdej dziedziny życia, a potem czekać na nagranie.
Sam program słupszczanin wspomina jako fajnie i zabawne przeżycie, choć odbyło się w warunkach obostrzeń związanych z pandemią. – Śmiesznie już było w momencie nagrywania prezentacji finalistów – mówi Jarek. – Bohaterowie a to myli się, a to mówili zbyt długo. Jedna ze startujących swoją prezentację rozpoczynała pięć razy. Zabawnie było też w samym finale, gdyż na początku zepsuł się guzik naciskany przy zgłaszaniu się do odpowiedzi i było to dla technika duże wyzwanie aby zamontować nowy.
Nasz finalista mile wspomina też spotkanie z prowadzącym program od początku jego istnienia, Tadeuszem Sznukiem, m.in. prezenterem w latach 70. i 80. słynnego Studia 2.
– Bardzo pozytywny człowiek i chyba ostatnia taka postać i osobowość telewizyjna pokazująca się na antenie - dodaje Jarek Stencel, któremu gratulujemy udanego występu telewizyjnego.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?