MKTG SR - pasek na kartach artykułów
6 z 10
Przeglądaj galerię za pomocą strzałek na klawiaturze
Poprzednie
Następne
Przesuń zdjęcie palcem
W jednej ręce papieros, w drugiej komórka, nadgarstki...

Słupszczanin na chińskiej prowincji. Fotorelacja z Państwa Środka

W jednej ręce papieros, w drugiej komórka, nadgarstki muskają kierownicę. Kierowca chiński włącza na full rytmiczne disco. Czas ruszać poza Datong, miasto nieszczególnej urody, które okazuje się być doskonałą bazą wypadową do dwóch zabytków na liście UNESCO: Grot Yungang z ponad 50,000 obliczami Buddy i Wiszącej Świątyni (na zdjęciu).
Leniwie opuszczamy dworzec autobusowy, po drodze zahaczając okiem o spienione włosy klienta ulicznego zakładu fryzjerskiego oraz o matkę pomagającą załatwiającemu się do kubła na śmieci dziecku. Jestem jedynym „laowai” (obcokrajowcem) na pokładzie, więc z godnością i udawaną obojętnością przyjmuję mniej lub bardziej subtelne próby zrobienia mi zdjęcia. Moi współpasażerowi, obładowani czerwonymi torbami z owocami, mlekiem i innymi prezentami, wracają do rodzinnych domów, by świętować Chiński Nowy Rok.
Skupiam uwagę na zgniecionym bilecie, uczę się na pamięć chińskiej nazwy mojej stacji docelowej (ten pierwszy znaczek wygląda jak domek, drugi jak pędzący koń) i próbuję wypatrywać znajomych znaków na drodze. Wjeżdżamy na jednopasmówkę, przy drodze wiją się zniszczone hutongi, w oddali pasmo górskie przesłania dym fabryczny, a w autobusie kierowca wyciąga kolejną fajkę.
Po przeszło godzinie parkujemy między gargantuicznym rondem i nieczynną stacją benzynową. Kierowca otwiera drzwi i serdecznym ruchem wyprasza mnie z pokładu. Patrzę zdezorientowany szukając dworca autobusowego, o którym wspomniano na portalu internetowym. Wychodzę i niemal ląduję w ramionach taksówkarza, który wykrzykuje mi do ucha „50 yuan”, wskazując palcem na bilet wstępu do Wiszącej Świątyni. Jestem w szoku, bo tak nie miało być. Zaczynam negocjować. Rzucam „20 yuan”. Taksówkarz się napowietrza i obrażony ostentacyjnie wpakowuje się do swojego wozu. Wzruszam ramionami, choć zaczynam panikować, bo nie mam pojęcia, gdzie jestem. Pytam przechodnia o możliwość dojścia do zabytku pieszo. Zaczyna się seria nieporozumień językowych, które przerywa kolejna próba taksówkarza. Ostatecznie płacę 30 juanów, ale całą 3-kilometrową drogę do świątyni siedzę naburmuszony.
W drodze powrotnej ze świątyni, której surowe piękno i niesamowite położenie ilustruje załączone zdjęcie, postanawiam przemierzyć dystans do autobusu pieszo, choćbym nawet miał się zgubić. Wtedy jednak z wypasionego auta nieopodal wysiada grupka studentów, która proponuje mi podwózkę. Liderka grupy łamaną angielszczyzną wyznaje, że jest absolwentką anglistyki. Stajemy przy opuszczonej stacji benzynowej, jeszcze obowiązkowe grupowe zdjęcie przed pożegnaniem. Wsiadam znów do autokaru i trafiam na wesołe trio białorusko-rosyjskie. Daria, która siada obok mnie, prowadzi na południu Chin kursy przygotowawcze do akademii sztuki. Jej najbardziej obiecujący student nadał sobie rosyjskie imię Stalin. Wybuchamy śmiechem, a nasi chińscy współpasażerowie robią nam ukradkowe zdjęcia.

Zobacz również

Trefl Sopot lepszy od Kinga Szczecin w niedzielny wieczór [ZDJĘCIA]

Trefl Sopot lepszy od Kinga Szczecin w niedzielny wieczór [ZDJĘCIA]

Tęgie Chłopy w Kielcach. Zespół wystąpił w Kieleckim Centrum Kultury [ZDJĘCIA]

Tęgie Chłopy w Kielcach. Zespół wystąpił w Kieleckim Centrum Kultury [ZDJĘCIA]

Polecamy

French Open. W niedzielę mecze Świątek i Hurkacza pod dachem. Fręch odpadła w deblu

French Open. W niedzielę mecze Świątek i Hurkacza pod dachem. Fręch odpadła w deblu

"Wtedy myślałem, że Legia Warszawa zostanie mistrzem Polski"

TYLKO U NAS
"Wtedy myślałem, że Legia Warszawa zostanie mistrzem Polski"

Bytów rozbrzmiewa muzyką myśliwską. Sygnaliści walczą „O Róg Wojskiego”

Bytów rozbrzmiewa muzyką myśliwską. Sygnaliści walczą „O Róg Wojskiego”