Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Słupszczanka oszukana przez Amber Gold liczy na odzyskanie części pieniędzy

Bogumiła Rzeczkowska
Słupszczanka oszukana przez Amber Gold liczy na odzyskanie części pieniędzy.
Słupszczanka oszukana przez Amber Gold liczy na odzyskanie części pieniędzy. Archiwum
Słupszczanka oszukana przez spółkę liczy na odzyskanie części pieniędzy. Jednak podejrzany Marcin P. protestuje, by o złocie i gotówce decydował syndyk spółki.

- Oczekuję tego, że spełnią się prognozy analityków i mam nadzieję, że za jakieś trzy lata odzyskam 30 procent wartości lokaty - mówi pani Karolina ze Słupska (nazwisko do wiadomości redakcji), jedna spośród około 10 tysięcy osób pokrzywdzonych przez działania spółki Amber Gold. Słupszczanka wysłała do syndyka spółki wniosek zgłoszenia roszczeń do listy wierzytelności. W złoto zainwestowała kilka tysięcy złotych.

- Miałam trochę gotówki. Liczyłam na skromny zysk. Moja lokata kończyła się w sierpniu ubiegłego roku. W słupskim oddziale Amber Gold poinformowano mnie, że pieniądze będą za kilka dni wypłacone. Później o losie moich oszczędności dowiedziałam się z mediów - opowiada słupszczanka.

Zobacz także: Afera Amber Gold. Sąd podtrzymał areszt dla Marcina P. do końca lutego

- I tak jestem w niezłej sytuacji, bo z tego co wiem, inni stracili dorobek życia, zainwestowali ciężko zarobione pieniądze, czy nawet te, które dostali w spadku po bliskich. Najnowsze informacje są takie, że łódzka prokuratura okręgowa spośród około 10 tysięcy pokrzywdzonych ma już zeznania około siedmiu tysięcy osób z całej Polski.

- Czynności te wykonuje gdańska ABW sama lub zleca innym delegaturom - mówi Krzysztof Kopania, rzecznik łódzkiej prokuratury okręgowej. - Z naszych wyliczeń wynika, że z lokat spółka Amber Gold osiągnęła 700 milionów złotych. Z tego 500 milionów wydała na cele niezwiązane z lokatami, ale na bieżące działania spółki, wynagrodzenia, umowy zlecenia. Małżeństwo Katarzyna i Marcin P. wypłaciło sobie 27 milionów złotych. Rzecznik dodaje, że śledczy analizują aż 230 rachunków bankowych.

- Śledztwo toczy się prężnie, chociaż teraz akta musieliśmy przesłać do sądu, bo Marcin P. zażalił się na to, że zdeponowaliśmy u syndyka 57 kilogramów złota i milion w gotówce. Sąd jeszcze nie wyznaczył terminu posiedzenia - mówi prokurator Kopania. - My stwierdziliśmy, że majątek spółki powinien służyć zaspokojeniu wierzycieli. Jednak Marcin P. uważa, że złoto i gotówka powinny zostać zabezpieczone w śledztwie.

Marcin P. jest podejrzany m.in. o oszustwo znacznej wartości i prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej. Łódzka prokuratura przedłużyła śledztwo do 28 czerwca. Przypomnijmy też, że w grudniu gdańska prokuratura okręgowa, która wcześniej prowadziła główną sprawę, oskarżyła kuratora sądowego Marka L. za poświadczenie nieprawdy i skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego Gdańsk - Południe.

To śledztwo było prowadzone po zawiadomieniu Ministerstwa Sprawiedliwości w związku z ustaleniami przeprowadzonej kontroli Zespołu Kuratorskiego Służby Sądowej przy Sądzie Rejonowym Gdańsk-Południe w Gdańsku.

Wykazało, że kurator w styczniu 2011 roku Marek L. w sprawozdaniu z objęcia i zakończenia dozoru skazanego Marcina P. poświadczył nieprawdę co do okoliczności, mających znaczenie prawne. Chodzi o sprawę Multikasy, którą założył Marcin P. jeszcze jako Marcin S.

Kurator potwierdził, że skazany Marcin P. w całości wykonał orzeczony wyrokiem sądu obowiązek naprawienia szkody wobec około 500 pokrzywdzonych w kwocie ponad 170,5 tysiąca złotych. Natomiast z posiadanych przez kuratora, a przekazanych przez skazanego dowód wpłat wynikało, że Marcin P. oddał pieniądze tylko pięciu pokrzywdzonym.

Marek L. nie przyznał się do zarzutu. Grozi mu do pięciu lat więzienia. W tej sprawie Marcin P. jest świadkiem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza