Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmigus-dyngus. Albo na wesoło, albo policja wręczy mandat

Alek Radomski
Jeden z dyngusów w Ustce w 2009 roku.  Przekroczono wówczas wszelkie granice.
Jeden z dyngusów w Ustce w 2009 roku. Przekroczono wówczas wszelkie granice. Łukasz Capar
Policja zapowiada, że będzie szczególnie uczulona na przejawy chuligaństwa w związku z poniedziałkowym dyngusem.

Wedle tradycji polewanie wodą w poniedziałek świąteczny Wielkiejnocy symbolizuje oczyszczenie z brudu i chorób czy grzechu i powinno trwać do południa.

Tradycja polewania wodą ewoluowała. Niestety w złą stronę.

Policja tego dnia będzie w szczególności wyczulona na chuligańskie wybryki. - Tradycja poszła w złą stronę - zauważa Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.

- Wprawdzie nie będzie większej ilości patroli i policja nie będzie represyjna wobec obchodzących dyngusa tradycyjnie. Ale wiadomo, że na ulicach może pojawić się spora grupa młodych ludzi "uzbrojonych" w wiadra i butelki z wodą.

Jeśli dojdzie do wybryków policja będzie interweniować. W szczególności jeśli ktoś będzie wylewał wiadra wody na przejeżdżające samochody i autobusy. Stwarza to realne zagrożenie dla uczestników ruchu. Policjanci potraktują takie zachowanie jako wykroczenie. Będą karać mandatami. Nawet do 500 zł.

Śmigus-dyngus
Śmigus-dyngus to zbitek dwóch różnych zwyczajów słowiańskich obchodzonych odrębnie do XV wieku. Śmigus polegał na symbolicznym biciu witkami po nogach i wzajemnym oblewaniu się wodą. Symbolizował oczyszczenie z brudu i grzechu. Na śmigus nałożył się zwyczaj dyngusowania, czyli wykupywania się pisankami od oblania wodą. W poniedziałek mężczyźni oblewają kobiety, a te odwdzięczają się im tym samym w dniu następnym.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza