Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sprawa "Dróg i Mostów" leży bez rozpatrzenia

Michał Kowalski
Wątpliwa prywatyzacja miała miejsce w 1999 roku.
Wątpliwa prywatyzacja miała miejsce w 1999 roku. Fot. archiwum
Od pół roku słupski Sąd Okręgowy nie moze się zdecydować, czy sądzić byłych słupskich notabli zamieszanych w skandal związany z miejskiej spółki "Drogi i Mosty".

Kolejny akt oskarżenia trafił do Sądu Okręgowego w Słupsku przed wakacjami 2009 roku. Od tego czasu, sąd... zastanawia się czy podjąć się sprawy.

- W związku z tym, że są tam oskarżeni miejscowi notable, którzy działają na przykład w fundacjach, gdzie są także sędziowie, a ponadto oskarżonym jest adwokat, którego znają od wielu lat wszyscy, rozważamy wniosek do Sądu Najwyższego o wyłączenie nas od rozpatrywania tej sprawy - mówi Jacek Żółć, przewodniczący wydziału karnego Sadu Okręowego w Słupsku.

Przypomnijmy, że sama wątpliwa prywatyzacja miała miejsce w 1999 roku. Prokuratura zajęła się nią w 2003 roku na wniosek pracowników. Jesienią tego roku dziennikarskie śledztwo wskazało na liczne nieprawidłowości w procesie prywatyzacji firmy. Wtedy nagle słupska prokuratura wyłączyła się ze sprawy. W 2003 roku trafiła ona do Koszalina.

Jednak dopiero w w maju 2007 roku, po czterech latach śledztwa prokuratura oskarżyła m.in. Jerzego M. (byłego prezydenta miasta) i Jerzego W. (były wiceprezydenta), o to, że sprzedali dobrze prosperująca spółkę poniżej wartości. Miasto miało stracić na transakcji 2,8 mln zł. Oskarżony został też Andrzej O., radny miejski.

Oskarżono także kupujących - spółkę Primbr - Jana B. , Jacka D. i Michała K. Śledczy uznali, że już po prywatyzacji DiM wyprowadzali oni do innych, spółek - krzaków pieniądze. Łącznie w latach 2000-2002, około 6 milionów złotych. W czasie śledztwa żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy.

Sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Słupsku. Ten wyłączył się od sprawy. Kolejny, koszaliński zwrócił prokuraturze akta do uzupełnienia. Powołano kolejnego biegłego, który... doszedł do tych samych wniosków do poprzedni. Przed wakacjami sprawa trafiła ponownie do Słupska, tym razem do Sądu Okręgowego.

Jest szansa na to, że wniosek o wyłączenie słupskiego sądu zostanie wysłany do SN jeszcze w tym roku. Problem jednak w tym, że sędzia, któremu przydzielono sprawę jest na zwolnieniu. Wytłumaczenie, czemu procedura trwa tak długo jest jak zwykle takie samo: - To nie jest jedyna nasza sprawa - mówi sędzia Żółć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza