Jak nas poinformowała Barbara Szalińska, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Gdańsku , postępowanie jest skutkiem donosu, który trafił do tej instytucji.
- Na razie mogę tylko potwierdzić, że trwa postępowanie sprawdzające. Nie wiem, jakie informacje zostały zawarte w tym donosie, bo go nie widziałam - mówi Szalińska.
Według Radia Gdańsk, które jako pierwsze poinformowało o tej aferze, urzędnicy umarzali sobie i znajomym mandaty m.in. za wykroczenia drogowe.
Proceder polegał na przedawnianiu spraw. Zgodnie z nieoficjalnymi informacjami Radia Gdańsk tego procederu miał się dopuszczać naczelnik jednego z wydziałów słupskiego Urzędu Skarbowego w Słupsku, który dbał o to, by przychodzące na przykład z policji nakazy egzekucji zaległych mandatów lądowały na samym dnie szuflady.
Leżały tam tak długo, aż dochodziło do ich przedawnienia. Potem takie wnioski o egzekucję miały być umarzane. Podobno te machinacje trwały od kilku lat, a urzędnik, który miał tego dokonywać, rzekomo od kilku miesięcy jest na emeryturze.
Gdy poprosiliśmy o komentarz w tej sprawie Danutę Sobocińską, naczelnika Urzędu Skarbowego w Słupsku, w jej sekretariacie dowiedzieliśmy się, że pytania możemy zadawać tylko pisemnie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?