Potem zmienił dyscyplinę i od razu wywalczył srebro w Pucharze Kontynentu. Trzeba być wojownikiem, by tego dokonać.
W Rydze na Łotwie odbył się Puchar Europy Krajów Unii Europejskiej. Dla Sołtysiaka był to skok na głęboką wodę. Po zmianie dyscypliny z karate na boks tajski miał po raz pierwszy walczyć w tej formule.
Obawy okazały się niepotrzebne, słupszczanin już w pierwszych swoich pojedynkach zaimponował rywalom i pokazał, że reprezentacja Polski w boksie tajskim zyskała kolejnego doskonałego fightera.
Słupszczanin w Rydze miał występować w wadze ciężkiej, do 91 kg. Jednak tuż przed wagą okazało się, że waży o 900 gramów więcej. W ciągu godziny musiał błyskawicznie zrzucić zbędne obciążenie. Zrobił to tak skutecznie, że po kilkudziesięciu minutach (w trakcie których ciepło ubrany miał kolejny trening) ważył już o kilogram mniej i bez problemu wypełnił normę.
W pierwszej walce przeciwnikiem słupszczanina był reprezentant Anglii Alex Donneley. Pojedynek trwał regulaminowe 3x2 minuty, w trakcie których Sołtysiak udowodnił swoje fenomenalne umiejętności. Wygrał 10:7, 10:6, 10:7, wypunktowując rywala atakami i uderzeniami nóg, i umiejętnościami pięściarskimi.
W drugim starciu zmierzył się z reprezentantem gospodarzy Michailem Korniejewem. Obok przeciwnika słupszczanin miał przeciw sobie pełną halę kibiców. To jeszcze bardziej go zdopingowało, przeciwnik był liczony, a Sołtysiak wygrał przez wskazanie.
Te dwa zwycięstwa dały mu awans i otworzyły drogę do finału. Tutaj jego przeciwnikiem był Francuz, Chenneh Ghalen. Dla zawodnika znad Sekwany była to ostatnia walka wśród amatorów, niedługo rozpocznie walki na światowych zawodowych ringach.
Już w pierwszej rundzie Francuz trafił bardzo silnie Sołtysiaka i słupszczanin był liczony. Wytrzymał jednak, podjął walkę, dotrwał do końca rundy i w następnych zaatakował. Gdyby miał więcej sił i obycia na ringach boksu tajskiego może udałoby się mu wygrać. Pod koniec zabrakło jednak konsekwencji, nie zdołał pójść za ciosem.
Słupszczanin przegrał 9:10, 10:10 i 9:10. Pozostawił jednak po sobie bardzo dobre wrażenie. Trenerzy z Francji nie mogli wyjść z podziwu, że zawodnik, który przed turniejem nie miał na swoim koncie żadnej walki, potrafił tak doskonale technicznie postawić się ich pupilowi. Sołtysiak zebrał za to w trakcie dekoracji burzę braw.
- Nie przypuszczałem, że może mi pójść tak dobrze. Wróciłem z Łotwy poobijany, ale szczęśliwy, bo udowodniłem wszystkim, a przede wszystkim sobie, że potrafię dobrze walczyć także w formule boksu tajskiego - powiedział Sołtysiak po powrocie do kraju.
Puchar króla
Doskonała forma w trakcie zawodów w Rydze spowodowała, że zwiększyły się zdecydowanie szanse słupszczanina na udział wraz z reprezentacją Polski w Pucharze Króla w Tajlandii, najbardziej prestiżowej imprezie dla zawodników w tej dyscyplinie. Zaczyna się on pod koniec listopada.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?