O koszmarze, jaki przeżyła rodzina Dawidowskich z Gogolewka w gminie Dębnica Kaszubska, mieszkająca z 91-letnią babcią, pisaliśmy w poniedziałek. W piątek przed godziną 21 w ich dom wjechał volkswagen golf. Samochód zniszczył płot, ścianę, przejechał przez pokój i zatrzymał się na ścianie, za którą spała babcia Małgorzaty Dawidowskiej. Staranował sprzęty, m.in. telewizor, kredens, wersalkę.
W tym czasie w domu przebywała także dwójka z czworga dzieci. Były przerażone. Dodatkowo samochód był na gaz i w każdej chwili mógł nastąpić wybuch.
Zarówno kierowca - 20-letni Robert M. z gminy Czarna Dąbrówka, jak i 17-letni pasażer wyszli z wypadku bez szwanku. Okazało się, że pasażer był trzeźwy, a kierowca wcześniej coś pił.
- Pierwsze badanie obecności alkoholu w wydychanym powietrzu wykazało 0,24 miligrama na decymetr sześcienny. Drugi wynik był malejący i wynosił 0,22 miligrama - mówi Robert Czerwiński, rzecznik słupskiej policji.
Kierowca, który wychucha od 0,1 mg do 0,25 mg alkoholu i nie przekroczy tej granicy, jest sprawcą wykroczenia - kierowania pojazdem po użyciu alkoholu, a nie przestępstwa - jazdy w stanie nietrzeźwości.
Co grozi Robertowi M.?
- Zostanie obwiniony o to, że nie zachowując należytej ostrożności, spowodował zagrożenie bezpieczeństwa w ruchu drogowym. I dodatkowo o to, że dopuścił się tego w stanie po użyciu alkoholu - wyjaśnia rzecznik policji. - Za to grozi mu kara aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do pięciu tysięcy złotych. Sąd może orzec także zakaz prowadzenia pojazdów.
Według opinii prawników zdarzenie w Gogolewku trudno zakwalifikować jako katastrofę budowlaną czy wypadek, ponieważ nikt nie doznał obrażeń - ani pasażer golfa, ani tym bardziej domownicy, którzy, przebywając w tym czasie w domu, nie byli przecież uczestnikami ruchu drogowego.
Jednak okazuje się, że zapadają także niecodzienne wyroki dotyczące zdarzeń drogowych. W jednej ze spraw słupski sąd rejonowy za spowodowanie wypadku uznał winnym właściciela psa. Zwierzę wybiegło z posesji na jezdnię i oszczekało jadące na rowerach ośmiolatki. Dziewczynki, uciekając przed psem, zjechały z pobocza i wpadły pod jadący za nimi samochód. W tym czasie właściciel psa jadł w domu obiad, ale sąd uznał, że spowodował wypadek, nie pilnując psa.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?