Zakład prowadziła firma Aestro, która zajmowała się skupem zużytego oleju roślinnego. Po wykrytych nieprawidłowościach i interwencjach mieszkańców w 2009 roku starosta lęborski cofnął przedsiębiorcy pozwolenie na prowadzenie działalności.
I tu zaczyna się dramat mieszkańców, bo firma przestała działać, ale zostawiła skupione oleje. Mieszkańcy bojąc się skażenia poinformowali policję i straż pożarną.
- Gdy przyjechaliśmy na miejsce stwierdziliśmy, że pod wiatą jest czterysta pojemników z nieznaną substancją - mówi młodszy kapitan Mariusz Grzenkowicz z lęborskiej straży pożarnej. - Były to beczki o pojemności 50, 100, 200, 1000 litrów, w hali o powierzchni sześciuset metrów kwadratowych było kolejne składowisko. Pojemniki były otwarte, ciecz wyciekała na ziemię. Wszystko zabezpieczyliśmy folią i okopaliśmy ziemią.
Policja natomiast zabezpieczyła pozostawione w biurze dokumenty z danymi osobowymi.
- Będzie prowadzone postępowanie w sprawie naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych - mówi Daniel Pańczyszyn, oficer prasowy lęborskiej policji.
Na miejscu był też inspektor ochrony środowiska, który pobrał próbki substancji do analizy.
Więcej o sprawie przeczytasz w poniedziałek, 29 października w "Głosie Pomorza".
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?