Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Szkoła w chmurze bez dzwonków, testów i stresu. Edukacja domowa ma coraz więcej zwolenników

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
Maciej Maraszkiewicz, psycholog: - Każdy system, zarówno szkoła tradycyjna, jak i edukacja domowa ma swoje zalety i wady. Jednak dla wielu młodych ludzi może być dobrym, a nawet bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie przekona się o tym dziecko, a nawet sam rodzic, jak będzie w tej edukacji domowej funkcjonował, dopóki nie spróbuje.
Maciej Maraszkiewicz, psycholog: - Każdy system, zarówno szkoła tradycyjna, jak i edukacja domowa ma swoje zalety i wady. Jednak dla wielu młodych ludzi może być dobrym, a nawet bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie przekona się o tym dziecko, a nawet sam rodzic, jak będzie w tej edukacji domowej funkcjonował, dopóki nie spróbuje. Krzysztof Piotrkowski
Nauka w domu - bez dzwonków, sprawdzianów, testów - to alternatywa dla uczniów, którzy nie odnajdują się w tradycyjnej szkole z przeładowanym programem i zbyt licznymi klasami. Na taką formę decyduje się coraz więcej osób. O edukacji domowej rozmawiamy z psychologiem Maciejem Maraszkiewiczem z Akademii Pomorskiej w Słupsku.

Edukacja domowa z roku na rok staje się coraz bardziej popularna. W minionym roku około 20 tysięcy uczniów zrezygnowało z tradycyjnej szkoły na rzecz edukacji domowej. Dlaczego tak się dzieje?

Przyczyn jest wiele. Rozmawiałem z wieloma rodzinami, które zdecydowały się na edukację domową. Najczęściej rodzice, ale też młody człowiek – dochodzą do wniosku, że więcej nauczy się w domu sam, skupi się lepiej na tym, czego potrzebuje i co go interesuje, niż w szkole tradycyjnej. Oczywiście słowo „sam” to zbyt dużo powiedziane, ponieważ edukacja domowa wymaga zaangażowania rodziców lub innych osób przez nich wskazanych. Bywa też, że młody człowiek źle się po prostu w szkole czuje. Nie ma się co oszukiwać, szkoły i klasy są przepełnione, nie każdy odnajdzie się w takich warunkach. Do tego dochodzić mogą między innymi złe relacje z rówieśnikami lub inne problemy - bardziej osobiste - z którymi zmaga się młody człowiek.

Czy rodzic powinien od razu ulec dziecku, kiedy ono powie: „nienawidzę szkoły, nienawidzę nauczycieli ani moich kolegów z klasy, zabierz mnie stąd, chcę się uczyć w domu”? Jaką mamy pewność, że dziecko będzie na tyle zdyscyplinowane, aby opanować program samodzielnie?

Nie ma idealnych rozwiązań. Każdy system ma swoje zalety i wady. Zaletą edukacji domowej jest to, że dziecko może się uczyć w warunkach domowych. Może skupić się na tym, czego właściwie potrzebuje i co go naprawdę interesuje, a na przedmioty według niego mniej ważne poświęcić mniej energii. W edukacji domowej nie ma sprawdzianów, zapowiedzianych kartkówek, czy też prac domowych, jak i samych planów lekcji od rana do późnego popołudnia. Niemniej zrzucona jest nauka na rodziców, ponieważ to oni biorą w pełni odpowiedzialność za jego postęp. Rodzice z jednej strony zyskują czas np: nie muszą przywozić i odbierać dziecka ze szkoły, z drugiej zaś oni w pewnym sensie stają się nauczycielami lub inne osoby przez nich wskazane. Także młody człowiek musi mieć znacznie większą samodyscyplinę. Podczas edukacji domowej, nie będzie sprawdzanej obecności, jak i samych dzwonków przypominających nam o lekcjach i przerwach. Tak, jak wcześniej wspomniałem każdy system, zarówno szkoła tradycyjna, jak i edukacja domowa ma swoje zalety i wady. Jednak dla wielu młodych ludzi może być dobrym, a nawet bardzo dobrym rozwiązaniem. Nie przekona się o tym dziecko, a nawet sam rodzic, jak będzie w tej edukacji domowej funkcjonował, dopóki nie spróbuje. Dawniej nie było takich możliwości, więc nie było alternatywy. Obecnie jest i coraz bardziej sama edukacja domowa, jak i różne formy nauki zdalnej się rozwijają, więc dla osób chcących doświadczyć, spróbować czegoś nowego, drzwi są otwarte.

Ale co w tym momencie z relacjami rówieśniczymi? Czy w ten sposób nie wychowamy odludka? Przecież szkoła to nie tylko lekcje, ale także wspólne projekty, wolontariat, działania w grupach, spotkania towarzyskie po lekcjach. Podczas edukacji zdalnej w czasie pandemii psycholodzy alarmowali, że poziom dzieciaków z depresją sięgnął punktu kulminacyjnego, że tak źle nigdy nie było.

Trzeba pamiętać, że my wszyscy dopiero uczyliśmy się tej edukacji zdalnej – zarówno dzieci, nauczyciele, jak i sami rodzice. Dodatkowo dochodził ogromny stres z samym wirusem, przecież nikt nie wiedział, jak to się będzie rozwijać i w jakim kierunku, martwieniem się o bliskich, ograniczonymi kontaktami nie tylko z rówieśnikami, ale również samymi bliskimi osobami z rodziny, czy też brakiem możliwości po prostu swobodnego wyjścia do kina, teatru, biblioteki, siłowni, czy też spotkania się w większej grupie w przestrzeni publicznej. Pamiętamy czas, że wszyscy zostaliśmy zamknięci w domach, i wielu z nas musiało się nauczyć być ze sobą od rana do wieczora, co też powodowało wiele napięć. Proszę sobie wyobrazić rodzinę, która nie ma przestrzeni do edukacji zdalnej, jak i samej pracy zdalnej, a z dnia na dzień zostali zamknięci w czterech ścianach. Nie wspominając już o trudnościach finansowych, jakie się pojawiały, kiedy ludzie tracili pracę. Oczywiście edukacja zdalna dla wielu była bardzo trudna, ale dochodziły również do tego inne czynniki. Zbyt dużym uproszczeniem jest powiedzieć – to wszystko wina edukacji zdalnej. Pomimo tego, że edukacja zdalna nie wyglądała, jak powinna, to sama sytuacja z koronawirusem wymusiła w pewnym sensie otwarcie się szkół na nową technologię, a tym samym zwiększenie kompetencji zarówno u dzieci, nauczycieli i rodziców w zakresie obsługi wielu aplikacji, platform służących do nauki na odległość.

Dziś mamy to już za sobą. Nauczyło nas czegoś to doświadczenie?

Dziś możemy w znacznie większym stopniu niż przed samą pandemią korzystać z edukacji na odległość, uczestniczyć w zebraniach w formie online, czy też korzystać z form pomocy np.: psychologów, psychoterapeutów, psychiatrów, jak i wielu innych specjalistów. Sam - pracując z młodzieżą - słyszę często w gabinecie psychologa, jak nawet zdalnie korzystają z różnorodnych korepetycji. Rzeczywiście w edukacji domowej relacje rówieśnicze, zwłaszcza w momencie, kiedy młody człowiek się sam uczy, są znacznie ograniczone. Niemniej przy dobrym zaplanowaniu czasu zarówno przez niego, jak i samych rodziców, może naprawdę wiele zrobić z rówieśnikami. Może uczestniczyć w wycieczkach szkolnych, zajęciach pozalekcyjnych organizowanych przez samą szkołę, czy też określone instytucje, stowarzyszenia, fundacje. W edukacji domowej można zyskać czas na wolniejsze popołudnia, tym samym uczestniczyć w wielu spotkaniach towarzyskich, zaś w edukacji tradycyjnej więcej czasu spędzamy rówieśnikami w samej szkole, co nie tylko przecież związane jest z nauką, ale także wieloma działaniami, które odbywają się w przerwach, czy na samych lekcjach. Analizując, ile młody człowiek spotka realnie osób w samej szkole podczas chociażby przerwy, może mieć większe same możliwości na poznanie kogoś np.: o podobnych zainteresowaniach, ale także doświadczyć wielu przykrych sytuacji.

Jeśli rodzic waha się nad podjęciem decyzji o podjęciu edukacji domowej, to co powinien wziąć pod uwagę? W jakich sytuacjach jest ona wskazana, a w jakich zdecydowanie nie?

Jako psycholog dobro dziecka –młodego człowieka stawiam zawsze na pierwszym miejscu. Jeśli nie odnajduje się ono w klasie, ani w szkole, z drugiej strony dużo się uczy i służy mu nauka w ciszy i skupieniu, to jestem jak najbardziej za tym, aby umożliwić mu naukę w domu. Jeśli rodzice będą wspierali dziecko, a często wiąże się to z ograniczeniem własnej aktywności na rzecz pomocy w nauce, to jestem za tym, aby spróbować. Może też być wszystko w porządku w szkole, ale jeśli dziecko dojdzie do wniosku, że ono więcej nauczy się w domu niż w klasie, to również jest to argument za tym, aby spróbować. Należy też pamiętać, że zawsze możemy się wycofać z edukacji domowej i wrócić do szkoły tradycyjnej. Nie podpisujemy żadnego cyrografu, że jest to raz na zawsze i nie ma odwrotu. Zawsze wychodzę z założenia: spróbuj – doświadczysz i podejmiesz wtedy decyzję. Istotne jest zdanie samego dziecka, jak i rodzica. Trzeba pamiętać, o czym już tutaj wspominaliśmy kilkukrotnie, że odpowiedzialność za edukacją spada znacznie na rodziców.

Czy są sytuacje, a może cechy dziecka, które przemawiają za tym, aby jednak pozostać przy tradycyjnej formule ?

Jestem bardzo daleki od mówienia dla kogo jest to dobre, a dla kogo nie. Może być tak, że młody człowiek nie do końca może teraz się zmobilizować do samodzielnej pracy w domu wieczorem, bo po prostu jest zmęczony, ale w momencie, kiedy wejdzie w system pracy domowej (czyli edukacji domowej), tak sobie wszystko uporządkuje, że świetnie się w takiej formule odnajdzie. Bardzo dobrze się stało, że dziś mamy taką możliwość. Rodzice często mnie pytają, czy spróbować. Mówię im – spróbujcie i zobaczycie także, jak to wygląda z waszej strony. Jako psycholog nie narzucam swojej rzeczywistości funkcjonowania drugiemu człowiekowi, mogę ewentualnie z nim (w tym przypadku z młodym człowiekiem, rodzicem lub opiekunem prawnym) przeanalizować ewentualne plusy i minusy danego rozwiązania.

Czy świat wirtualny nie jest zagrożeniem? Kontakty z rówieśnikami przez media społecznościowe, zamiast wykładów – webinary, teraz zamiast twardych szkolnych krzeseł – szkoła w chmurze.

Może być tak, że młody człowiek za bardzo wejdzie w ten świat wirtualny, jednak to wszystko zależy od niego samego i od rodziców. Zdecydowanie zgadzam się, że świat internetu może być zagrożeniem, zarówno dla dzieci, ale także nas dorosłych. Warto więc to kontrolować i dbać o ten czas bez nowej technologii. Świat cyberprzestrzeni, technologia, to są cudowne rzeczy, które ułatwiają nam codzienne funkcjonowanie. Brak jednak rozwagi w użytkowaniu, może być przekleństwem. Jako psycholog polecam bardzo tworzyć rodzinne domowe zasady ekranowe, to znaczy, kiedy, ile i w jaki sposób korzystamy z elektroniki, internetu. Oczywiście zasady tworzymy jako dorośli, wspólnie z naszymi dziećmi.

Wybiegnijmy w przyszłość. Załóżmy, że młody człowiek kończy edukację domową i nagle wkracza w świat dorosłych, w świat korporacji, rywalizacji, pędu za pieniądzem. Czy on się odnajdzie? Czy ten świat go nie przytłoczy? Do tej pory żył pod kloszem.

To zależy od tego, gdzie będzie chciał pracować, co będzie chciał robić, jaki wybierze zawód. Przecież to, że będzie chodził do tradycyjnej szkoły nie zagwarantuje mu tego, że poradzi sobie w każdym miejscu pracy. Stworzylibyśmy fikcję mówiącą o tym, że szkoła przygotowuje nas do życia i do pracy, jaką w przyszłości podejmiemy. Naturalnie, może dać nam podstawy, zarówno edukacja domowa i tradycyjna, niemniej, jak poradzimy sobie na rynku pracy, zależy także od wielu innych czynników. Młodzi ludzie zmieniają rynek. Wiele firm otwiera się na nich, dając im możliwość między innymi pracy zdalnej, gwarantując im większą możliwość wyboru i elastyczności. Przecież dzisiaj można pracować w każdym miejscu na świecie przed ekranem monitora. Oczywiście nie w każdym zawodzie jest to możliwe, ale w wielu tak i na szczęście są pracodawcy, którzy dają taką możliwość.

Co jest nie tak z polską szkołą, że edukacja domowa, czy tzw. szkoła w chmurze zdobywa taką popularność?

To między innymi przeładowane podstawy programowe, spora liczebność klas, jak i samych uczniów w szkołach, w wielu przypadkach nadmierna liczba sprawdzianów, klasówek, prac domowych, a co za tym idzie ogromny stres, przemęczenie, wynikający z braku czasu na własny odpoczynek i rozwój zainteresowań. Do tego dochodzą również przyczyny po prostu osobiste samych dzieci, jak i ich rodziców. Naturalnie brak samej wiary w tradycyjny system edukacji, także może być istotnym powodem do przejścia na edukację domową.

od 7 lat
Wideo

META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza