Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sztandar Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej po naprawie

Sylwia Lis
Gabriela Reca z Tuchomia przez dwa tygodnie w swojej pracowni naprawiała sztandar Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce.
Gabriela Reca z Tuchomia przez dwa tygodnie w swojej pracowni naprawiała sztandar Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Sylwia Lis
Hafciarka Gabriela Reca nie mogła spać po nocach, bo ciążyła na niej wielka dpowiedzialność. Ochrona sztandaru Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej w Ustce. Naprawiona przez nią chorągiew trafiła właśnie do jednostki.

- Miesiąc temu odebrałam telefon z Ustki - opowiada Gabriela Reca, hafciarka z Tuchomia w powiecie bytowskim. - W słuchawce odezwał się głos mężczyzny. Pamiętam: komandor podporucznik... (tu pada nazwisko - dop. red.). Zaproponował, żebym zajęła się odrestaurowaniem sztandaru jednostki. Długo sie zastanawiałam...

Aż pewnego dnia w progu domu pani Gabrieli zjawili się żołnierze.

- Przyjechali po mnie, zabrali do jednostki, żebym zobaczyła, z czym mam się zmierzyć - dodaje. - To było poważne wyzwanie. W końcu po wielu namowach zgodziłam się. Po tygodniu sztandar był już w mojej pracowni.

Pani Gabriela musiała zapewnić, że bierze odpowiedzialność za sztandar, że będzie go chronić za wszelką cenę.

- O tym, że w pracowni jest sztandar, nikomu nie mówiłam, przecież powierzono mi wojskową tajemnicę. To był olbrzymi stres, bałam się o niego. Wojskowi uczulali mnie na to, co może się stać, gdyby sztandar został zniszczony lub zginął - podkreśla pani Gabriela.

- Wiem, co to za odpowiedzialność, kiedyś naprawiałam sztandar Ochotniczej Straży Pożarnej. Wybuchł pożar, mimo że pomieszczczenie było całe zadymione, wbiegłam do środka, by go ratować. To jest rzecz państwowa, nie moja. Tego nie dałoby się odtworzyć. Dlatego teraz, gdy wychodziłam z pracowni, wyłączałam prąd.

Skąd takie zamieszanie? Wynika z historii wojska i ustawy o znakach Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej.

- Sztandar jest znakiem jednostki wojskowej Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej - przytacza ustawę kmdr ppor. Robert Biernaczyk, rzecznik prasowy Centrum Szkolenia Marynarki Wojennej im. wiceadmirała Józefa Unruga w Ustce.

- Jest on symbolem sławy wojennej i tradycji oraz wierności, honoru i męstwa, których ojczyzna wymaga od swych żołnierzy. Prawo posiadania sztandaru przysługuje jednostkom liniowym wszystkich rodzajów sił zbrojnych oraz szkołom wojskowym. Jednostką liniową w rozumieniu ustawy o znakach Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej jest samodzielna jednostka organizacyjna zdolna do prowadzenia walki zbrojnej lub zabezpieczenia bojowego działań.

Sztandar znajduje się stale w jednostce wojskowej, a w czasie walki w rejonie działań bojowych jednostki. Powinien być przechowywany, w miejscu zapewniającym jego ochronę przed utratą i zniszczeniem oraz jego należyte honorowanie. Obowiązkiem żołnierza jest bronić i strzec sztandaru.

A co czekałoby jednostkę, która ustraciłaby sztandar?

- W razie utraty sztandaru, wskutek słabości ducha bojowego, jednostka ulega rozformowaniu - tłumaczy kmdr ppor. Robert Biernaczyk. Na szczęście sztandar wrócił już do jednostki.

- Naprawiałam go dwa tygodnie. Był mocno zniszczony i zabrudzony. Jak ja to nazwałam: miał rany szarpane. Trudno było usunąć plamy, wymienić skórę i na nowo zamontować gwoździe na drzewcu, uzupełnić hafty... Do tego jeszcze go ktoś wcześniej potraktował jakimś klejem. Ale udało się - mówi już z wielką ulgą hafciarka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza