Ryszard Popławski mieszka w budynku przy ul. 3-go Maja. Twierdzi, że osad w kranówce pojawił się już rok temu. Ujawnia się jednak dopiero po przegotowaniu.
- Na dnie są farfocle, a na wierzchu zbiera się kożuszek. Na przykład jak je się zupę i sięgnie łyżką do dna, osad zgrzyta w zębach "chrup, chrup". To nie tylko jest mnieprzyjemne, ale przypuszczalnie nie jest też obojetne dla zdrowia - twierdzi słupszczanin.
O swoich spostrzeżeniach zawiadomił sanepid. Jak się dowiedzieliśmy, 7 września pracownik słupskiej stacji sanitarno-epidemiologicznej pobrał próbkę wody z kranu w mieszkaniu R. Popławskiego, wynik badań laboratoryjnych wykazał jednak, że spełnia ona wszystkie normy.
- Woda z kranu w tym mieszkaniu jest dobra - potwierdza Henryka Kisiel, rzeczniczka słupskiego sanepidu i dodaje, że być kamień osadowy tkwi w czajniku pana Ryszarda.
- Ależ ja w ciągu roku wymieniłem już dwa czajniki. Poza tym gotuję wodę w naczyniach ze stali nierdzewnej. Niby skąd miałby się brac w nich kakień? pyta słupszczanin.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?