Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

To nie rodzice.To degeneraci!

Teresa Grosman Tomasz Częścik
Dwie dziewczynki - 1,5 roczna i trzymiesięczna trafiły wczoraj do słupskiego szpitala wprost z libacji alkoholowej rodziców. Dzieci zostały umyte i nakarmione przez pielęgniarki.
Dwie dziewczynki - 1,5 roczna i trzymiesięczna trafiły wczoraj do słupskiego szpitala wprost z libacji alkoholowej rodziców. Dzieci zostały umyte i nakarmione przez pielęgniarki.
Tragedia na osiedlu w Debrznie koło Człuchowa. Podczas gdy w mieszkaniu trwała ostra impreza alkoholowa, na wersalce obok umierało miesięczne dziecko. Wczoraj po południu w Słupsku uniknięto podobnej tragedii. Policjanci zabrali do szpitala dwoje malutkich dzieci wprost z libacji rodziców.

33-dniowy Piotruś zmarł w czwartek w nocy. - Przed piątą nad ranem przybiegła matka i bełkocząc mówiła coś o dziecku - relacjonuje Marek Szulc, rzecznik prasowy policji w Człuchowie. - Patrol pojechał na miejsce już z lekarzem, który stwierdził, że dziecko nie żyje. Nie miało śladów obrażeń. Przyczynę śmierci ustali specjalistyczny zakład patomorfologiii dziecięcej w Gdańsku.
Policjanci zatrzymali matkę i ojca dziecka, oraz ich krewnego. Wszyscy byli pijani. Wczoraj nie zostali nawet przesłuchani. Trzeźwieją.
Matka dziecka - 26-letnia Anna K. - w dniu tragedii odebrała rentę socjalną, z której żyje. Ojciec dziecka, konkubent Anny, był wcześniej notowany za znęcanie się nad własną matką i karany za bójki. Jest bezrobotny. Żyje z zasiłków i świadczeń socjalnych. - Ta tragedia to dla nas wstrząs - mówi Grażyna Kitowska, kierowniczka Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Debrznie. - Dwa dni temu odwiedziliśmy tą rodzinę. Nie zauważyliśmy niczego podejrzanego. Także położna, która była u matki zaraz po porodzie, mówiła nam, że dziecko było czyste i zadbane.
Mieszkańcy bloku, w którym doszło do tragedii, mówią że niczego w nocy nie słyszeli. - Dopiero nad ranem obudziły mnie szurania, stukoty i bieganie - opowiada sąsiad z pierwszego piętra. - Ja tej kobiety nie znałem, a o ojcu to mogę powiedzieć, że kłócił się z konkubiną, ale z sąsiadami żył w zgodzie.
Tymczasem wczoraj po południu policjanci odebrali zgłoszenie, że w jednym z mieszkań przy ul. Królowej Jadwigi w Słupsku od dłuższego czasu słychać płacz dziecka. Na miejsce pojechał wspólny patrol policji i straży miejskiej. - To co zobaczyliśmy było wstrząsające - relacjonuje uczestnik akcji. - Troje dorosłych - dwie kobiety i mężczyzna - byli pijani w sztok. Jedna z kobiet była całkiem naga. Obok leżały małe, brudne dziewczynki. Jedna z kobiet nasz widok zamknęła się ze starszą dziewczynką w łazience. Druga, z młodszą, w szafie. Dzieci były odparzone. Jedno z nich miało świeży ślad oparzenia, jakby było przypalane papierosem.
- Nie odpowiem szczegółowo na pytanie o stan dzieci. Powiem tylko, że są bardzo zaniedbane. Mają półtora roku i trzy miesiace - powiedział nam Leszek Dębicki, ordynator oddziału słupskiego szpitala, gdzie trafiły dziewczynki. Zostały tam umyte i nakarmione.
- Zawieźliśmy dzieci do szpitala, bo chodziło o ich dobro - mówi komisarz Jacek Bujarski, rzecznik prasowy słupskiej policji. - Na razie nie zdecydowaliśmy się na zatrzymanie rodziców. Prowadzimy postępowanie w tej sprawie.
Jak udało się nam nieoficjalnie dowiedzieć matka dziewczynek ma jeszcze sześcioro innych dzieci. Wszystkie zostały jej wcześniej odebrane. Libacja w jej mieszkaniu trwała od kilku dni. Kobieta odebrała wcześniej becikowe za urodzenie młodszej córki.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza