Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Trzy ary świata

Tomasz Częścik
Z załatwianiem to nie ma problemu, ale człowiek też musi się czasem umyć. Jak jest ciepło myję się w beczce.
Z załatwianiem to nie ma problemu, ale człowiek też musi się czasem umyć. Jak jest ciepło myję się w beczce. Fot. Archiwum
Bezdomny zamieszkał w działkowej altance. - Każdy chce gdzieś mieszkać. Moje życie potoczyło się tak, nie inaczej. Teraz trzecią zimę mieszkam na swojej działce. Nie jest łatwo, ale jest mi tam dobrze - twierdzi Stanisław Pawelec. 58-letni słupszczanin od prawie 8 lat nie ma domu. Kilka lat temu kupił działkę warzywną i na niej zamieszkał.

Zimowy, styczniowy dzień, temperatura znacznie poniżej zera. Przez jedną z alejek w dużym, słupskim kompleksie działkowym zgarbiony mężczyzna pcha wózek z drewnem. Dwukółka wjeżdża na jedną z działek. - Drewno na opał sobie wiozę. Pozbierałem na ulicy i w lesie - mówi mężczyzna.

Wszystko przez wódkę

- Miałem kiedyś normalny dom i żonę - opowiada pan Stanisław. - Wszystko zniszczyłem, bo piłem. Pracowałem na budowie, jakoś nam szło. Jednak często zaglądałem do kieliszka. W końcu wyleciałem z jednej roboty, a później drugiej. Piłem dużo, a moja żona robiła mi awantury. Gdy kłóciliśmy się to ją lałem gdzie popadnie. W końcu nie wytrzymała. Jej bracia obili mnie, ona spakowała moje rzeczy i wyrzuciła mnie z domu. Nasze małżeństwo skończyło się dawno, nie mam jej niczego za złe. Nie widziałem już jej kilka lat, chyba sprzedała dom i wyjechała ze Słupska.

Życie na ulicy

Latem 1992 roku pan Stanisław zamieszkał w piwnicy w swoim dawnym bloku na słupskim Zatorzu. - Jak mnie wyrzuciła z domu nie widziałem gdzie iść, to poszedłem do swojej piwnicy - mówi Pawelec. - Zrobiłem sobie legowisko z jakiś szmat i jakoś kilka miesięcy przemieszkałem. Pracy nie miałem, cały czas piłem, żyłem z dnia na dzień.
Po pierwszej zimie Stanisław Pawelec przeniósł się z piwnicy do komórki w centrum Słupska. Jak twierdzi tam nikomu nie przeszkadzał. Komórka należała do jego znajomej. Mieszkał i jadł za pomoc w domu. - To był dobry czas, wtedy przestałem pić. Moja przyjaciółka mi pomagała. Była starsza, ale ja czułem się znowu komuś potrzebny. Nosiłem jej węgiel, drewno rąbałem i robiłem jakieś drobne naprawy. Nie żyliśmy ze sobą. Ona miała jeden pokój i tą komórkę, w której ja mieszkałem - wspomina bezdomny.
Przyjaciółka pana Stanisława zmarła, on musiał wynieść się ze starej komórki. Przez kilka nocy wałęsał się po Słupsku. Jednak znalazł ogłoszenie o sprzedaży działki z altanką, którą natychmiast kupił i zamieszkał na niej.

Altanka to moje M

- Pamiętam to dobrze - mówi 58-latek. - Zbierałem wtedy złom i na bramie zobaczyłem kartkę z ogłoszeniem i wtedy pomyślałem, że przecież mogę kupić sobie działkę. Miałem trochę pieniędzy. Działka należała do starszego małżeństwa. Jak powiedziałem co planuję, zaczęli pukać się po głowach, ale działkę oddali za niecałe 200 złotych.
Działka jest nieduża, ma nieco ponad 3 ary. Wśród kilku leciwych już drzew stoi drewniana altanka. Tuż przy niej w budzie mieszka pies, jedyny towarzysz pana Stanisława. - Z psem to też ciekawa historia, bo on jak ja nie miał domu. "Przybłędał" się. Był nieufny, dałem mu jeść raz, drugi. W końcu się zadomowił i mieszka ze mną. Nazwałem go Bidul, bo jakoś taki biedny mi się wydał.
Działka pana Stanisława prawie niczym nie różni się od innych, poza tym, że jej właściciel tutaj mieszka. Podobnie jak inni działkowcy uprawia grządki, pielęgnuje drzewka i krzewy - Ja to lubię robić, bo na wsi wychowywałem się - mówi. - Staram się nie robić z tej działki żadnego halo, tak żeby nie było widać , że ja tutaj mieszkam. Nie chcę, żeby ktoś tutaj przyszedł i mi to wszystko spalił. Ta działka jest dla mnie wszystkim. Słyszałem, że w mieście są jeszcze bezdomni, którzy mają takie działki, ponoć jest ich dwóch. Ja nie szukam z nimi kontaktu, oni chyba ze mną też nie. Każdy żyje swoim życiem i chyba jest z tym dobrze. Ja chcę tak żyć, bo tutaj mam święty spokój.

Zima to egzamin

Głównym źródłem utrzymania pana Stanisława jest renta chorobowa. Dorabia zbierając złom. - Żyję dość skromnie. Renta nie jest duża, a nawet bardzo mała, a i ze złomu nie ma kokosów. Muszę mieć na jedzenie, jakieś mydło i czasem na ubrania. Nie chcę wyglądać jak dziad. Kupuję gazety i mam radio na baterie, bo chcę wiedzieć co się dzieje. Działka mnie żywi. Mam warzywa i owoce. Myślałem, żeby jakieś zwierzaki hodować, może kury, ale to bardzo rzuca się w oczy - tłumaczy bezdomny.
- Najgorzej zawsze jest w zimę, to prawdziwy sprawdzian - dodaje po chwili pan Stanisław. - Altankę ogrzewam paląc w starym piecu, takiej kozie. Nie jest zimno. Na noc napalę dużo, ale rano jest już zimno. Ale do tego można się przyzwyczaić. Opał kupuję lub zbieram. Moim wózkiem prawie codziennie drewna nawiozę. Tym samy wózkiem przywożę też węgiel, który muszę kupować. Na szczęście do składu nie mam daleko.
Największym jego problemem w zimę jest woda. Działkowe rury w tym czasie są zakręcone. Bezdomny działkowiec wodę musi dowozić sam. Inny problem, to łazienka. Pan Stanisław sam skonstruował rozkładany natrysk. - Z załatwianiem to nie ma problemu, ale człowiek też musi się czasem umyć - mówi z lekkim zakłopotaniem. - Jak jest ciepło myję się w beczce lub pod moim specjalnym prysznicem. Robię to już w nocy, gdy ludzi na działkach nie ma. Po co mają widzieć i gadać. Zimą to jak jakiś mors myję się w śniegu. Jak śnieg jest.

Bezdomni w Słupsku

Szacuje się, że w Słupsku żyje około 200 bezdomnych. Część z nich znalazła schronienie w schroniskach i noclegowniach. Niektórzy dziko koczują w działkowych altankach, na dworcu PKP, klatkach schodowych i zsypach na śmieci.

Imię i nazwisko bohatera reportażu zostało zmienione

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza