Cały projekt wart 8 milionów złotych obejmuje kilkanaście samorządów regionu, w powiecie szczecineckim – oprócz rodzin i instytucji wytypowanych przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie – także kilkadziesiąt osób z Barwic i Bornego Sulinowa. W całości finansuje go Unia Europejska. Mogli się rzeczywiście niecierpliwić, bo unijne procedury trwały nad wyraz długo: wstępny wniosek o dofinansowanie złożono już w roku 2009, sprzęt był fizycznie w starostwie przed świętami Bożego Narodzenia. Ale zamiast na Gwiazdkę, laptopy dotarły o beneficjentów na spóźnionego zajączka wielkanocnego.
– Stary laptop mi się już popsuł i bardzo chciałem mieć już nowy do pracy – powiedział nam 13-letni Dominik Szymański, który wraz z mamą Małgorzatą znalazł się na liście zakwalifikowanych do projektu. – Interesuję się informatyką, może w przyszłości zostanę programistą? Ale komputer oczywiście przyda się także do rozrywki.
W sumie rozdysponowano sprzęt do 44 rodzin zastępczych i takich, w których są osoby niepełnosprawne. Wraz z laptopami mają wykupiony 27-miesięczny dostęp do internetu, za który także nie muszą płacić oraz ubezpieczenie i szkolenie.
Oprócz tego 31 komputerów trafiło do powiatowych instytucji – Domu Pomocy Społecznej w Bornem Sulinowie oraz domu dziecka i ośrodka szkolno-wychowawczego w Świątkach. W sumie starostwo otrzymało na to z Unii nieco ponad 600 tysięcy złotych, jak już wspomnieliśmy w całości z budżetu UE.
Komentarz: Bardzo drogie te laptopy
Policzmy. Szczecinecka część projektu pochłonęła 601 tys. zł, z tego na zakup sprzętu (75 laptopów) wraz z 27-miesięcznym dostępem do sieci wydano 450 tys. zł.
Wychodzi za jeden komputer około 6 tys. zł, odliczając koszt łącza internetowego (przyzwoite można mieć już za ok. 60 zł miesięcznie, czyli w sumie 1620 zł) to nadal grubo ponad 4 tys. zł za sztukę. Nawet doliczając obsługę posprzedażną to drogo, bo laptop o zbliżonych parametrach można bez trudu kupić w pierwszym lepszym sklepie poniżej 2,5 tys. zł. A przy hurtowym zakupie na pewno można by wynegocjować lepszą cenę. A to przecież nie wszystkie koszty – dochodzi szkolenie za prawie 27 tys. zł, ubezpieczenie 77 tys. zł oraz – uwaga – promocja i zarządzanie za 47 tys. zł.
Razem do kupy sprawia to, że "przeciwdziałanie cyfrowemu wykluczeniu” robi się cokolwiek kosztowne. Ponoć darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby, ale unijna dotacja to nie manna z nieba, bo składają się na nią składki członkowskie płacone przez Polskę z naszych podatków. I mamy prawo spytać się – dlaczego tak drogo?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?