MKTG SR - pasek na kartach artykułów

"Upadek"

Piotr Polechoński
Rację mają ci, którzy zarzucają twórcom "Upadku" wybielanie nazistowskiej przeszłości Niemiec. Problem jednak w tym, że tu wcale nie chodzi o postać Hitlera.

Faszystowski wódz, pomimo że ukazany w całkowitym oderwaniu od konsekwencji swoich zbrodni, przeraża chyba jak nigdy dotąd. Jego żałosna bezradność i ciężka choroba tylko podkreślają szaleństwo człowieka, który wymordował miliony ludzi.
Tutaj subtelna manipulacja dotyczy czego innego. Chodzi o niemieckich żołnierzy, czyli osławiony Wehrmacht. Czułem się źle oglądając dzielnych obrońców ojczyzny, którzy w pyle i w ogniu bohatersko bronili swojej stolicy. Pozbawieni złudzeń, w milczącej opozycji do Hitlera, pełni troski o cywilów do samego końca walczyli o honor Niemiec. Komunikat płynący z filmu jest bardzo wyraźny: to tylko Hitler i jego naziści są winni wojny i całego zła, a dobry niemiecki żołnierz nic o tym nie wiedział, bo tylko walczył na frontach i wypełniał rozkazy.
Tymczasem, oglądając oblężenie Berlina, cały czas się zastanawiałem, co jego wspaniali obrońcy robili wcześniej: mordowali całe polskie wioski czy tylko rozstrzeliwali pojedyncze żydowskie rodziny? A może pędzili przed czołgami kobiety i dzieci w czasie, gdy topili we krwi Powstanie Warszawskie? Otóż prawda jest taka, że Wehrmacht tak samo jest odpowiedzialny za wojenne zbrodnie jak oprawcy z SS. I sugerowanie czegoś innego to zwykłe świństwo wobec tych wszystkich, których ci żołnierze wymordowali. To niebezpieczna próba nagięcia historii, aby móc choć przez chwilę poczuć się trochę lepiej. Że to nie my - to Hitler.
Bez wątpienia "Upadek" to świetne kino. Znakomite aktorstwo (genialny Bruno Genz jako Hitler), zapierający dech w piersi realizm, klaustrofobiczna atmosfera betonowego bunkra. Niezwykła jest świadomość, że zdecydowana większość wypowiadanych dialogów to autentyczne słowa. Film opowiada o ostatnich kilku dniach życia Hitlera i na pewno takie skrócenie perspektywy było pomysłem interesującym. Skupienie się na przedśmiertnych drgawkach dyktatora i mordercy to fascynująca opowieść o osaczeniu szaleńca na kilku metrach kwadratowych, gdy jeszcze rok wcześniej rządził niemal całą Europą.
Niestety, twórcom "Upadku" zabrakło siły i odwagi, aby swój obiektywizm utrzymać do końca. Widać, że w upadku Trzeciej Rzeszy chcieli zobaczyć zalążki nadziei na przyszłość. Dlatego obrońcy ojczyzny z Wehrmachtu są tu przedstawieni jako ci, którzy uchronili przed nazizmem godność narodu i jego tożsamość. Boję się, że coraz więcej Niemców będzie tak właśnie myśleć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza