MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Uśmiech dziecka wynagradza wszystko! Poszukiwane są rodziny zastępcze

Magdalena Olechnowicz
Magdalena Olechnowicz
w siedzibie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku uroczyście otwarto nowe miejsce spotkań o nazwie Centrum Zacisze, dedykowane rodzinnej pieczy zastępczej z powiatu słupskiego.
w siedzibie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku uroczyście otwarto nowe miejsce spotkań o nazwie Centrum Zacisze, dedykowane rodzinnej pieczy zastępczej z powiatu słupskiego. Magdalena Olechnowicz
Pani Żaneta jest mamą zastępczą dla 5-miesięcznej Samanty oraz 7-miesięcznego Mariuszka. Ani przez minutę nie żałowała swojej decyzji. Niestety, takich rodzin brakuje. W tym tygodniu obchodzimy Dzień Rodzicielstwa Zastępczego. Przy tej okazji w Słupsku zorganizowano dzień otwarty dla kandydatów na rodziny zastępcze w nowo powstałym Centrum Zacisze.

Maleńka Samanta uroczo się uśmiecha w nosidełku. Jest spokojna i cieszy się na widok pani Żanety. W domu został jeszcze 7-miesięczny Mariuszek.

- Jesteśmy rodziną zastępczą dopiero od trzech miesięcy. Dlaczego się zdecydowaliśmy? Lubię dzieci. Mamy jeszcze 9-letnią córeczkę Amelkę. Ona też bardzo chciała. To była nasza wspólna rodzinna decyzja. Mamy stumetrowy dom, duże podwórko, dużo zwierząt w domu – mówi pani Żaneta. - Na początku było ciężko, przyznaję… Zanim się poznaliśmy, zanim zaobserwowałam, co lubią, czego nie lubią, dlaczego płaczą... Pierwsze noce stałam nad tym maleństwem i patrzyłam czy wszystko z nią dobrze, nasłuchiwałam czy oddycha… Jednak ani przez chwilę nie żałuję tej decyzji. Wzięłabym jeszcze więcej dzieci, może nieco starsze – dwu-, trzyletnie. Bo jednak ciężko chodzić na zakupy z wózkami z takimi maleństwami.

Pani Żaneta nie ma wątpliwości, co powiedzieć rodzinom, które się jeszcze wahają:

- Brać! Zawsze trzeba pomóc tym poszkodowanym maluchom. Ale ta decyzja też dobrze wpłynęła na całą naszą rodzinę. Mąż uwielbia dzieci. W tych maluchach jest zakochany. Córka bardzo się zmieniła, na lepsze. Była jedynaczką, taką wychuchaną. Teraz stała się bardziej samodzielna i opiekuje się młodszym rodzeństwem. Uczy się dzielić, być dla innych… To bardzo cenne – mówi pani Żaneta.

Aneta i Marek z gminy Kępice są zawodową rodziną zastępczą od roku, wcześniej przez trzy lata pełnili rolę rodziny niezawodowej.

- Mamy w sumie dziesięcioro dzieci - sześcioro pod opieką i czworo swoich. Zaczęło się nietypowo. To długa historia. Na początku była adopcja dziecka mojego kuzyna, któremu dziecko odebrano. Nie chcieliśmy, aby to dziecko trafiło do domu dziecka, więc zrobiliśmy kursy na rodzinę zastępczą, adopcyjne i adoptowaliśmy to dziecko. Od niego się zaczęło… A potem były następne – mówią Aneta i Marek. - Teraz najmłodszy ma trzy latka a najstarszy skończy 18. A nasze najmłodsze ma pół roku. Zajmujemy się dziećmi w najtrudniejszym wieku – bo w wieku dorastania. Są to typowe problemy wieku młodzieńczego, bunt nastolatków. Dlatego nie zawsze było łatwo. Mieliśmy trudne chwile. Ale nie żałujemy tej decyzji. Uśmiech dziecka wynagradza trud ciężkiej pracy. Te dzieci naprawdę potrafią się odwdzięczyć.

Przewaga rodziny zastępczej nad domem dziecka jest ogromna.

- Piecza zastępcza to rodziny, które tworzą prawdziwy dom tym dzieciom, które go straciły z różnych powodów. Tam jest opieka 24 godziny na dobę, jest rodzic, który zajmuje się dzieckiem jak jest zdrowe, jak jest chore, jest zawsze i daje z siebie wszystko. Dziecko jest zaopiekowane i bezpieczne. Będą w takich rodzinach ja mam poczucie, że jestem w domu, w bezpiecznym miejscu – mówi Katarzyna Gajewska, psycholog w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie.

W tym tygodniu, 30 maja, obchodzimy Dzień Rodzicielstwa Zastępczego. Z tej okazji starosta słupski Paweł Lisowski, wicestarosta Marcin Kowalczyk oraz członek Zarządu Powiatu Adriana Cerkowska-Markiewicz oraz dyrektor Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku Urszula Dąbrowska spotkali się z rodzinami zastępczymi oraz prowadzącymi rodzinne domy dziecka, by podziękować za empatię, zaangażowanie i ogromną odpowiedzialność, jaką ofiarują dzieciom pozbawionym opieki rodzicielskiej oraz życzyć im zrozumienia, wytrwałości, sukcesów wychowawczych.

Przy tej okazji, w siedzibie Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie w Słupsku uroczyście otwarto nowe miejsce spotkań o nazwie Centrum Zacisze, dedykowane rodzinnej pieczy zastępczej z powiatu słupskiego.

- Tutaj będą odbywały się spotkania z rodzinami biologicznymi dla dzieci umieszczonych w rodzinnej pieczy zastępczej, warsztaty dla mniejszych grup rodziców zastępczych, szkolenia dla kandydatów do pełnienia funkcji rodziny zastępczej oraz warsztaty usamodzielniające dla starszych wychowanków pieczy zastępczej – mówi Urszula Dąbrowska, dyrektor PCPR w Słupsku i dodaje: - Odebranie z rodziny biologicznej nie jest decyzją ostateczną. Jeżeli rodzice wykazują wolę, muszą pracować nad tym, aby zacząć lepiej funkcjonować. To miejsce ma sprzyjać temu, aby dzieci mogły wracać do rodziców biologicznych. W ostatnich latach bardzo mało dzieci wraca do biologicznych rodziców, to jest zaledwie kilkoro dzieci w roku. Niestety rodzice często nie wykazują żadnej woli ani chęci współpracy. My jednak dajemy im taką możliwość. Staraliśmy się stworzyć miejsce bezpieczne, przypominające domowe warunki. Spotkania odbywają się w obecności psychologa lub koordynatora pieczy zastępczej, który pomaga też w nawiązywaniu więzi z dzieckiem i obserwuje, jak ta relacja się układa.

Centrum Zacisze mieści się na niskim parterze budynku przy Sienkiewicza 20, jest całkowicie wyodrębnione od pomieszczeń biurowych i posiada bezpośrednie wejście z ulicy Sienkiewicza. Znajdują się tu pomieszczenie szkoleniowo-wypoczynkowe z aneksem kuchennym, bawialnia dla dzieci, dostęp do toalet.

Tutaj też odbył się Dzień Otwarty, podczas którego zachęcano rodziny, aby podjęły się pełnienia roli rodziny zastępczej. Niestety, potrzeby są ogromne.

- W powiecie słupskim mamy stosunkowo dużo rodzin zastępczych, bo aż 150 - w tym osiem rodzinnych domów dziecka, dwanaście rodzin zastępczych zawodowych i spokrewnionych. Ale mimo to, w związku z tą trudną sytuacja, która teraz jest w rodzinach i dużą liczbą dzieci, które trafiają do pieczy zastępczej, braki są także u nas – mówi Urszula Dąbrowska. - Nasze rodziny mają maksymalną liczbę dzieci, jaką mogą mieć, a nawet ponad limit. Podczas, gdy rodzina zawodowa zastępcza może mieć troje dzieci pod opieką, tylko w przypadku rodzeństwa może być ich więcej, nasze rodziny mają po sześcioro dzieci, a rodzinne domy dziecka, które mogą mieć po ośmioro dzieci, mają po jedenaścioro. Dlatego cały czas jesteśmy otwarci na nowe rodziny. Potrzeby są cały czas – mówi dyrektorka i dodaje: - Wcześniej postanowienia sądu były wykonywane na bieżąco. Teraz mamy trójkę dzieci, które czekają na dom, a dzisiaj przyszło zapytanie w sprawie czwórki rodzeństwa, które powinno być razem, a my nie mamy gdzie ich umieścić.

Co w takiej sytuacji?

- Do czasu znalezienia dla nich domu, dzieci przebywają w rodzinach biologicznych, czyli tam, gdzie jest zagrożenie i gdzie sąd szykuje postanowienie o odbiorze dziecka. Chyba, że jest zagrożenie zdrowia lub życia i jest wzywana policja, to takie dziecko z interwencji możemy umieścić w placówce interwencyjnej. Zawsze szukamy też w innych powiatach, ale tam jest jeszcze trudniejsza sytuacja niż u nas. Nie ma gdzie tych dzieci umieszczać. Jest kryzys pieczy zastępczej, chociaż ja bym go nazwała bardziej kryzysem rodziny. Zazwyczaj rocznie do pieczy zastępczej trafiało około 20-30 dzieci, a w tamtym roku było ich 60. Dużo jest licznych rodzin – są to rodzeństwa po troje, czworo, a nawet sześcioro dzieci. Rodzeństwa powinny być razem, ale im niestety najtrudniej jest znaleźć dom – mówi dyrektor Dąbrowska.

Kandydaci na rodziny zastępcze często mają obawy, czy sobie poradzą, bo są to dzieci z trudnych domów.

- Rodziny mogą liczyć na naszą pomoc, mamy specjalistyczna kadrę. Każda rodzina ma swojego koordynatora, który na bieżąco pomaga w funkcjonowaniu tej rodziny, szuka rozwiązań w trudnych sytuacjach, mamy też psychologów, którzy służą wsparciem zarówno w siedzibie, jak i w domach, aby mogli zaobserwować, jak funkcjonują te dzieci w domu. Dzieci są trudne ponieważ często przez kila lat były poddawane złym wpływom środowiska – są to dzieci z rodzin, w których była przemoc, czy alkohol. Tu jest potrzebny czas, aby mogły zacząć funkcjonować lepiej, aby zaufały. Rodzicielstwo zastępcze to trudna praca, ale staramy się wspierać nasze rodziny – zapewnia Urszula Dąbrowska.

Dzieci są w wieku od urodzenia do 18. roku życia.

- Zdarzają się dzieci, które są obierane matkom już w szpitalu, ale są też starsze - kilkuletnie, kilkunastoletnie. Starsze – od około 16 lat - są często umieszczane w placówkach opiekuńczo-wychowawczych. Zawsze na etapie kwalifikowania rodziny staramy się usłyszeć od rodziny, jakie ma preferencje. Są rodziny, które są otwarte na małe dzieci, czy w wieku szkolnym. Szanujemy preferencje rodzin. Zawsze też rodzice są też zaznajomieni z sytuacją dzieci i informowani o tym, z jakimi problemami prawdopodobnie będą musieli się zmagać.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Koniec sprawy Assange'a. Ugoda z USA zapewnia mu wolność

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gp24.pl Głos Pomorza